ARSENAŁ

niedziela, 3 maja 2020

[60] Nie rozumiem ~ SadisticWriter


Tekst nie powstał na WAR. Został pod niego tylko przerobiony pod względem słów kluczowych. Był wynikiem moich 3-dniowych zmagań z projektem książki na zaliczenie przedmiotu. Oczywiście wciąż go nie skończyłam. Szukam inspiracji, żeby ponarzekać na ludzkość.

***
Nie rozumiem ludzi, bo cóż to za dziwne, dwunożne, szalbiercze istoty, zadzierające nosy wysoko ku niebu? Myślą, że bez problemu sięgną szczytu, uciekając od syzyfowych prac, a tak naprawdę wciągają przez bezdenne jaskinie nozdrzy smogi stęchłych miast, zabijających powolnie ich wnętrza toksynami rzeczywistego trwania. Sam próbuję czasem sięgnąć ciemnego firmamentu, lecz migoczące wskazówki pozostają miliony lat świetlnych poza zasięgiem mojej świadomości. Bratem mi tylko wyobraźnia i mój własny niestrudzony egocentryzm.
Chciałbym być bogiem, by rozwikłać zagadkę ziemskich istnień, pozostaję nim jednak tylko we własnym narcystycznym mniemaniu, bawiąc się raczej w detektywa do spraw ułomności ludzkich umysłów czy samozwańczego sędzię rozstrzygającego sprawy życia i śmierci. Prawda skryta w jądrze wszechświata – lubimy być kimś, jednocześnie będąc nikim.
Czy można być nikim w swoim własnym ludzkim ogóle? Cóż za absurd równoznaczny z nieistnieniem! Wyśmiać by można te egoistyczne, samoczynnie mądrzące się teorie! Prawda tkwi jednak w sednie podważania niewytłumaczalnej rzeczywistości – bo może tak naprawdę istniejemy tylko we własnej wyobraźni?
Kolorowe pisma i firmowe broszury krzyczą wersalikami, że możesz osiągnąć niemożliwe, jeśli tylko wyślesz im w prezencie tykającego gołębia pocztowego wybuchającego nad ich siedzibą deszczem pieniędzy. A ty chcesz być kimś. Kimś umiejscowionym w dobrze kojarzonej kategorii społecznej. Bogaty, najlepiej sławny, piękny, wiecznie młody, daleki od marazmu, prący wciąż do przodu, z rzędem równych, białych zębów, dłońmi zgrabnie machającymi przez okno świata do rozsierdzonych nieudaczników niemogący wspiąć się po drabinie życia. Gdybyś mógł, z chęcią byś do nich zawołał: to nie ja stoję na dole, tylko wy! Szkoda tylko, że gdy otwierasz oczy, znów stoisz w tłumie tłumów, zupełnie nic dla nich nie znacząc – i dalej jesteś nikim wśród szarej masy istnień. W głowie masz tylko niespełnione wizje i pamięć o minucie sławy w zaciszu domowych wyobrażeń.
Czasem sam lubię stanąć ponad innymi, dodać swojemu ego kilku centymetrów. Oceniam rzeczywistość przez słowa, nadając bzdurom i bzdurzykom pozorny sens. Świadomie bawię się w mądrą hipokryzję, udając, że bycie człowiekiem mnie nie dotyczy. Wtedy mówię, że nie rozumiem ludzi. Kryje się w tym jednak prawda utajona, ponieważ tak naprawdę nie rozumiem przede wszystkim siebie, bo niczym się od nich nie różnię. Wszyscy jesteśmy niezrozumiałą, niewyjaśnioną przez prawa nauki zagadką. Czy rozwiążemy to skomplikowane równanie? Diabli wiedzą.

2 komentarze:

  1. Fajny tekst za zawsze lubię poczytać sobie o narzekaniu na ludzkość. Bo nieraz aż wstyd być człowiekiem, zdając sobie sprawę z tego, co człowiek sobą reprezentuje.

    Chyba nie czytałam żadnego twojego tekstu w takim stylu, wyróżnia się i jestem pewna, że jak już go skończysz na zaliczenie, to twoja praca zostanie zauważona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Może wciąż nie jest to dokończona całość, ale do mnie jak najbardziej dociera przekaz i ja się cholernie identyfikuję z tym, co napisałaś. Naprawdę. Też mam momenty, kiedy chciałabym urosnąć ze swoim ego, pokazać się innym, iż stoję o kilka szczebli wyżej, że coś osiągnęłam, a wówczas obrywam z cegły, otwierają mi się oczy i dostrzegam, że jestem tym zwykłym szaraczkiem, którego może wyróżnia większa kreatywność i wyobraźnia, ale w dół ciągnie nierozumienie samej swojej istoty. Ciekawy tekst starający się uderzyć w sedno egzystencji i znaczenia człowieka ze swojego miejsca gdzieś na orbicie wokół tego zagadnienia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń