ARSENAŁ

niedziela, 3 maja 2020

[60] Grand Fantasy - Build the guild (Retrospekcja) ~ Kaja Wika

Krótko, ale jest. Tekst wprowadza nowe postacie do serii.



*PSICOM - organizacja żołnierzy ze zlecenia Sanctum
*Sanctum - rząd
*fal'Cie — istoty stworzone przez boga Lindzei, wysłannicy — wypełniają jego wolę.
*Lindzei, Pulse i Etro - rodzeństwo bogów


           Jeszcze przed wschodem słońca, obudziły ją odgłosy dochodzące z lasu. Z zamkniętymi oczami zarzuciła ręką na bok, aby uchwycić swojego partnera, ale jego tam nie było. Otworzyła oczy i podniosła się, nasłuchując rozmowy Dean’a i jakiegoś mężczyzny. Na początku przeraziła się, że to żołnierze PSICOM ich odnaleźli, ale chłopak wydawał się spokojny, a do mężczyzny mówił po imieniu. Chwile później do rozmowy dołączyła kobieta.
           – Musisz do nas wrócić – zasugerowała. – Ruch oporu nie poradzi sobie bez głównego taktyka.
           – Nie jestem waszym taktykiem – starał się mówić szeptem, ale emocje wzięły górę. – Chcę tylko spokojnego życia. Czego nie rozumiesz?
             – Jesteś przywódcą buntowników. – Kobieta próbowała przykleić mu plakietkę, której nie chciał.
           – Nie z wyboru – dodał mężczyzna, stając po stronie chłopaka. – Kira, przecież wiesz, że Dean został wybrany przez większość i z tego, co pamiętam, nie za bardzo podobał mu się ten pomysł.
           – Hm – mruknęła z niezadowoleniem, jak dziecko, któremu udowodni się błąd. – To nie zmienia faktu, że jest nam potrzebny, Lento.
           – A czy ja mogę mieć jakieś zdanie na ten temat? – Dean miał już dość słuchania, jak mówiono o nim, jakby go tutaj nawet nie było. – Nie jestem sam i nie będę narażał Lilę na niebezpieczeństwo, tylko dlatego, że chcecie zaplanować kolejny atak na władzę.
           – Dean? – Lili-Rose wyszła z namiotu, obserwując z daleka przybyłych. – Co się dzieje? Kim są ci ludzie?
           – Wszystko w porządku – odpowiedział, spoglądając z naciskiem na siedzącą koło ogniska parę. – To Kira i Lento.
           Dean miał świadomość, że znajomi dotarli do nich po śladach, które pozostawili na swojej drodze. Mimo że Lento był mistrzem tropienia, to nie był pewien, czy żołnierze PSICOM nie odnajdą ich w ten sam sposób. 
           – Atak na fal’Cie był naszym udziałem. Nie tylko naszej trójki, ale oni również należeli do ruchu oporu – starał się wytłumaczyć dziewczynie. – Rozmawialiśmy właśnie o ich planach, niedługo będą wyruszać w dalszą podróż. Tak jak my.
           – Wracając do waszych planów – zaczęła Kira. – Gdzie się teraz wybieracie?
           – Jesteśmy w drodze do miasta Paddra – odpowiedziała zaspana Lili, zrobiła to bez zastanowienia. Przecież słyszała ich wcześniejszą rozmowę, z której wynikało, że przybysze chcą, aby Dean stał się częścią kolejnego ataku. – Chcemy porozmawiać z Nsu-Yuel.
           – Z wyrocznią? – Kira zdziwiła się, słysząc o śmiałych planach Deana i Lili. – I co, myślicie, że Yuel powie wam jak zniszczyć władzę fal’Cie? Nie przyszło wam do głowy, że ona również uzyskała moc właśnie od jednego z bogów. O ile wiem, fal’Cie są wysłannikami boga Lindzei, nasza planeta i potwory na niej żyjące są kreacją boga Pulsa. A bogini Etro? Ona wcale nie interesuje się ludzkością.
           – Może i lepiej – wymruczał Lento. – Jej obojętność jest nam przychylna. Jako jedyna nie stara się wykorzenić ludzkości z Gran Pulse. Może faktycznie spotkanie z Nsu-Yuel pomoże nam zrozumieć pewne rzeczy, a przynajmniej poznać przyszłość.
           – Jak to? – zapytała Lili. – Czy wyrocznia nie widzi tylko jednego z wariantów przyszłości? 
           – Owszem, ale skoro widzi wariant ze szczęśliwym zakończeniem dla was kochaneczki, to może będzie w stanie powiedzieć, jak do tego doprowadzić. – Lento ziewną ze zmęczenia. – Jeśli nie chcecie być częścią ruchu oporu, to ja to rozumiem. – Usłyszał, jak Kira warknęła z dezaprobatą. – Ale jeśli pozwolicie, wybierzemy się z wami do Paddry, też mam tam parę rzeczy do załatwienia, a i nam nie zaszkodzi porozmawiać z wyrocznią. 
           – Dean, nie wiem, czy to dobry pomysł – odezwała się Lili. – We dwoje stwarzamy pozory podróżników, a we czworo? Czy nie wywoła to podejrzeń u żołnierzy?
           – Sądzę, że twój chłopak nawet w pojedynkę wywoła podejrzenia PSICOM, gdyż jego rysopis został rozprowadzony wśród patrolujących oddziałów – wyznał Lento. – Na szczęście nie rozwieszono go w miastach dla uciechy łowców głów.
           – Łowcy głów? – Dziewczyna nie słyszała wcześniej o nich.
           – Tak, to ludzie w przestrzeni publicznej, który nie chcą podłączyć się do PSICOM, ale pragnął równie wysokich wynagrodzeń. Kiedy żołnierze Sanctum nie mogą odnaleźć poszukiwanych, listy gończe rozwieszane są w każdym zaułku. – Kira doskonale znała ten proceder.            – Wtedy to już kwestia czasu.
          – We czworo łatwiej będzie nam odepchnąć atak. Jeśli zajdzie oczywiście taka potrzeba. – Lento miał rację. W momencie zagrożenia dziewczyna stałaby się jedynie kulą i nogi Dean’a. – Co o tym sądzisz?
           Chłopak siedział przez dłuższą chwile na pieńku i nie odzywał się ani słowem. Nie obchodziło go, po co Lento i Kira mogliby wybierać się do miasta Paddra, ale rozważał połączenie sił do momentu dotarcia do celu. Jego dziewczyna nie miała pojęcie o obronie, a tym bardziej o ataku na wroga. Do miasta pozostało jeszcze wiele kilometrów i o ile udałoby mu się nauczyć Lilę strzelać z łuku, to nie miał pewności, czy we dwoje daliby radę oddziałom PSICOM.
           – Zgoda – odparł. Przybysze kiwnęli głową. – Wracajmy do namiotu, Lili. Musimy się przespać, zanim znowu wyruszymy w drogę. Wam – zwrócił się do Lento i Kiry – radzę zrobić to samo.
           Gdy dziewczyna chowała się do prowizorycznego namiotu, zauważyła, że Kira rozłożyła matę z daleka od reszty, a Lento zwyczajnie przykrył się kurtką i zasnął oparty o drzewo. Nie ufała im, ale postanowiła zaufać Deanowi i jego konceptowi podróży. 

2 komentarze:

  1. Hej :)
    Tekst może i krótki, ale wydaje mi się, iż wprowadzenie postaci Kiry i Lento sprawia, że obraz całego uniwersum stał się szerszy. Bo nie tylko Lila i Dean uciekają przed żołnierzami, podobnych rebeliantów jest więcej i dobrze jest mieć do czynienia także z nimi. Oboje jakoś nie wzbudzili mojej sympatii i podchodzę do nich z dystansem, ale to chyba zrozumiałe - ich pojawienie się jest trochę nagłe i niespodziewane, mogę być podejrzliwa wobec ich intencji, bo być może coś skrywają. Tekst jak zwykle ma swoje tempo i jest wyposażony w dobrze wyważone informacje, które nie przytłaczają, a dają po prostu więcej do rozumienia wykreowanego świata.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście krótko, ale dużo dialogów się tu rozgrywa. To taki wstęp do dalszej fabuły, ale rozbudza ciekawość. Zobaczymy, co to za dwójka ziomeczków. Ja na razie im nie ufam!
    ~SW

    OdpowiedzUsuń