ARSENAŁ

niedziela, 22 marca 2020

[54] Wąpierzyca ~ Człowiek Piszący


Wąpierzyca
Krzysztof Hałdys – Człowiek Piszący

Tekst 16+


Półnagi mężczyzna opróżniający zawartość niewielkiej fiolki do gardła, wzbudzał w młodej dziewczynie niewyobrażalną żądzę. Od długiego czasu nie miała żadnego klienta, przez co czuła się niczym bestia o niezaspokojonym głodzie. Nie mogła się jednak tak po prostu na niego rzucić. Nawet tego nie chciała. Pragnęła rozkoszować się każdą chwilą, jakby miała być tą ostatnią. Zsunęła się więc z posłanego czerwoną pościelą łóżka i lekkimi krokami zbliżyła się do nieznajomego. Nie mogąc się opanować poczęła muskać palcami skórę jego umięśnionego grzbietu. Fascynowała się przy tym każdym znamieniem, na które natrafiły jej dłonie. Wodząc tak, poczęła obdarowywać go delikatnymi pocałunkami. Jego zapach świdrował jej w nosie i sprawiał, iż cały świat wirował. Z jej ust wydostało się nagle westchnięcie przyjemności. Czując roznoszące ją od wnętrza pragnienie, wbiła paznokcie w jego ciało i spróbowała się nieco opanować.
            – Skąd te kabalistyczne znaki? – zapytała, chcąc by coś choć na moment odciągnęło jej myśli od rozkoszy, której miała doświadczyć.
            Jej klient nie należał jednak do rozmownych. Odnosiła też wrażenie, iż pozbawiony był ochoty na jej ciało. Jego mięśnie były napięte i gotowe do działania. Dodatkowo z jego postawy biła aura niezwykłego chłodu. Zirytowało ją nieco to spostrzeżenie, co paradoksalnie wywołało u niej radość. Dzięki temu nie musiała się obawiać, iż da się pochłonąć swoim żądzom. Nie zastanawiała się skąd brało się takie nastawienie nieznajomego. W końcu wielu stresowało się korzystając z jej usług, tym bardziej jeśli to był ich pierwszy raz.
            Wreszcie odwrócił się, pozwalając jej tym samym na przeczesanie jego włosów na idealnie wyrzeźbionej klatce piersiowej i brzuchu. Wprost nie mogła się tym nacieszyć. Ekscytacja roznosiła ją w takim stopniu, iż niemal szczytowała. Poczęła więc dobierać się do mężczyzny i kąsać delikatnie jego szyję. Nie spodziewała się, iż w tym momencie zostanie pchnięta dość brutalnie na ścianę. Uczucie tym wywołane przebiegło dreszczami po całym jej organizmie, uginając przy tym jej nogi. Nie mogła już wytrzymać. Nie była zdolna walczyć z pragnącą wyskoczyć z niej bestią. Poddała się swoim instynktom i…
            Szok, który ogarnął jej umysł stłumił wszelaką przyjemność, pozostawiając jednak pobudzenie. Naraz wszystkie jej zmysły się wyostrzyły, choć nie miała jeszcze pojęcia dlaczego. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niej, co się dzieje. Wisiała na sztylecie przebijającym jej szyję, ledwo dotykając nogami podłoża. Jej ręce starały się wyrwać ów przedmiot, aczkolwiek ostrze zbyt mocno ugrzęzło w drewnie. Dodatkowo miała coraz mniej sił. Nie wiedziała, czy to z powodu utraty krwi, duszenia się, czy może jakiejś substancji, którą mogła być zatruta broń. Nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Musiała jakoś wydostać się z tej sytuacji. Wierzgała więc z całych sił i poszukiwała wzrokiem czegoś co mogłoby jej pomóc. Starania te oczywiście nie miały żadnego efektu. Nie potrafiącymi złapać ostrości oczami spoglądała na obraz półnagiego mężczyzny, opuszczającego pomieszczenie z toporem bojowym w ręce. Zostawszy sama, zaczynała coraz mocniej uświadamiać sobie w jakiej sytuacji się znajduje. Słabnące ciało, duszność, ciepłota spływającej po ciele krwi i zachodzący mgłą wzrok budziły w niej niewyobrażalny strach. Uczucie to spotęgowane zostało przez wrzaski, tępe uderzenia i odgłosy walki, które po chwili się rozległy. Nie wiedziała ile to trwało, ale wreszcie nastała cisza, przerywana jedynie jej próbami wzięcia wdechu, rzucaniem się i buzującą w jej tętnicach krwią. Gdyby właśnie nie była na skraju życia i śmierci, zapewne zdziwiłaby się jak długo trzymała się świadomości. Tak jednak walczyła z coraz marniejszym skutkiem, aż wreszcie jej ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Przybita bezwiednie do ściany, wpatrywała się swoim zamglonym wzrokiem w drzwi. Przy tym nasłuchiwała ciężkich kroków zbliżających się w jej stronę. Do pomieszczenia wkroczył trzymający topór w dłoniach mężczyzna. Cały zalany był krwią i to bynajmniej nie własną. Kroczył powoli w jej stronę jakby czekając na odpowiedni moment. To był koniec. Właśnie to sobie uświadomiła. Nie było żadnej ucieczki. Czekała ją tylko śmierć. Z tą świadomością przyszła dziwna ulga i lekkość. Zanurzyła się więc w niej i zamknęła oczy. W mig odczuła ostrze przecinające tkanki jej szyi. Po tym zaś uczucie upadania, które płynnie przerodziło się w nicość.

Wybrzmiewające w takt odgłosy kroków odbijały się pustym echem w głowie dziewczyny. Czuła kołysanie i lekkie podrzucanie. Spróbowawszy otworzyć oczy, ujrzała przepełnioną światłem rzeczywistość, którą całkowicie ogarniała brudna biel. Nie wpatrywała się w nią zbyt długo, ze względu na kłujący ból gałek ocznych, zmuszający ją do zaciśnięcia powiek. Nie mogła przypomnieć sobie co się stało. Nie potrafiła też dojść do tego gdzie się znajduje i co się z nią dzieje. Po prawdzie sam proces myślenia był dla niej zbyt ciężki. Podobnie było też z ciałem, które pomimo wielu prób nie chciało słuchać. Przynajmniej w jakimś stopniu odpowiadało na bodźce, co świadczyło iż nadal jest w jednym kawałku. W pewnym momencie kroki zatrzymały się i rozległ się dźwięk otwierania ciężkich drzwi. Razem z tym poczęły docierać do niej głosy. Były jednak zbyt niewyraźne, aby mogła je zrozumieć. Domyślała się tylko, iż należą do mężczyzn. Wybrzmiewały one bombardując jej głowę. Ciężko było jej to wytrzymać, aczkolwiek nie miała większego wyboru. Mogła jedynie tkwić w swoim świecie brudnej bieli. Niespodziewanie odczuła jak ucisk na jej ciele się zacieśnia. Następnie została przeważona na jedną stronę i niedługo po tym jej stopy dotknęły zimnego podłoża. Silne dłonie trzymały ją jeszcze przez chwilę, a gdy puściły, świat zawirował. Upadłszy, odczuła ból, aczkolwiek nie w takim natężeniu jak się spodziewała. Spróbowała otworzyć oczy, aby rozeznać się w sytuacji. Pomimo ostrych promieni słonecznych, które skutecznie jej przeszkadzały, osiągnęła swój cel. Z przymrużonymi powiekami spoglądała na rosłego jegomościa w biało-złotych szatach, podnoszącego się ze swego tronu i podchodzącego w jej stronę. Ten znalazłszy się przy niej przykucnął i złapał ją za podbródek. Była zbyt słaba, aby mu się oprzeć. Zamknęła więc oczy, aby zdradzieckie słońce nie mogło wedrzeć jej się w ich głąb, w celu wywołania fali cierpienia. Mężczyzna począł obmacywać jej oblicze. Otwierać oczy, sprawdzać zęby i uszy. Potem złapał ją za pierś. Zrobił to na tyle mocno, iż syknęła z bólu. Zakończywszy co robił, rzekł coś głośno. Z jego tonu wywnioskowała, iż był niezwykle zadowolony. Szybko jednak spochmurniał i stał się niezwykle władczy. Jego słowa sprawiły, iż zbliżył się ktoś jeszcze. Ten drugi osobnik miał delikatne, gładkie dłonie. Złapał ją w nie, by następnie unieść i gdzieś się z nią udać. Nie wiedziała jednak gdzie, gdyż czując iż znajdowała się w troskliwych objęciach, oddała się dręczącej ją senności.

Otrzeźwienie umysłu było jedynym czego potrzebowała, aby domyślić się cóż się z nią stało. Została sprzedana jakiemuś bogaczowi jako niewolnica. Świadczyło o tym jej otoczenie i magiczna obroża na szyi. Pierwsze myśli, które przeleciały przez jej umysł były pozytywne. W końcu co gorszego mogło ją spotkać od podrzędnego burdelu na odludziu? Tu nawet jako niewolnica skazana była na wysoki  standard życia. Nawet dobrze oceniła swą sytuację, choć była nieco w błędzie. Nie była bowiem niewolnicą jakiegoś bogacza. Została własnością samego króla i miała opływać w najwyższe luksusy, jakie można było sobie wyobrazić. Szkopuł był w tym jaką cenę miała płacić za takie życie.
            Jej właściciel należał do osobników porywczych. Potrafił jednak do pewnego stopnia trzymać swe emocje na wodzy. Czyniło go to niezwykle nieprzewidywalnym. Odznaczał się też światłym umysłem. Potrafił docenić sztukę i fascynował się naukowymi nowinkami. Od wiary stronił, aczkolwiek był względem niej dostatecznie tolerancyjny. Był genialnym strategiem, utalentowanym wojownikiem i co najważniejsze charyzmatycznym przywódcą. Mając w zanadrzu takie atuty, nie dziwne iż stworzył imperium rozciągające się na ponad połowę znanego świata. Jedyną jego wadą był  głęboki sadyzm, który był jedyną rzeczą sprawiającą mu prawdziwą przyjemność. Na polu walki była to przydatna i akceptowalna cecha. W sypialni jednak…
            Zaczęło się od mocniejszego kąsania, ciągnięcia za włosy i uderzeń w wrażliwe miejsca. Potem przeszło to w podduszanie i lekkie biczowanie. Poziom cierpienia wzrastał z każdym odbywanym stosunkiem, aż przerodził się w istny horror. Łamanie kończyn, odgryzanie fragmentów ciała, chłostanie, wydłubywanie oczu, brutalne bicie, wydzieranie włosów, zębów, czy paznokci, podpalanie, podtapianie, zmuszanie do połykania przeróżnych przedmiotów, a także wkładanie kto wie czego w każdy możliwy otwór. Król niemal konał z przyjemności czyniąc jej te okropności. Najbardziej zaś lubował się w wycinaniu dziur w ciele swej ofiary i wciskaniu w nie swej męskości.
            Wpierw dziewczyna akceptowała to co się działo, ale wraz z pojawianiem się kolejnych tortur, zaczynała się łamać. Codziennie przeklinała fakt, iż jej gatunek cechował się tak wysoką wytrzymałością i zdolnością regeneracyjną. Za każdym razem, gdy szła do królewskich komnat modliła się  o śmierć. Nikt jednak nie odpowiadał na te błagania. W końcu, gdy próg bólu osiągnął odpowiednio wysoki poziom, jej umysł się poddał i zdysocjował. Stała się pozbawioną życia lalką. Fakt ten nie przypadł królowi do gustu, co sprawiło iż zaczął wzywać ją coraz rzadziej. Nigdy jednak nie przestał robić tego całkowicie.
            Jedyną osobą, która o nią dbała i przy której czuła się bezpiecznie był królewski medyk. Mężczyzna ten jako jedyny nie budził w niej strachu. Jego delikatny dotyk działał na nią kojąco. Choć nigdy nie potrafiła powiedzieć jakie emocje w nim wzbudzała, gdyż był na to zbyt obojętny, czuła iż mocno się nią przejmuje. Być może dlatego wykonywał swoją pracę z taką dokładnością. Raz za razem leczył jej ciało doprowadzone na skraj życia i śmierci, nie pozwalając nikomu zakłócić tego procesu. Nawet samemu królowi. Ten nie był zadowolony, gdy to się działo, jednak nie śmiał sprzeciwić się słowom lekarza.
            Czasami, gdy budziła się ze swego otępienia zaczynała płakać i przeklinać cały świat. Najwięcej zaś nienawiści chowała względem mężczyzny, przez którego się tu znalazła. Obraz jego osoby budził w niej gniew i chęć mordu, których przez nałożone na nią zaklęcie nie mogła wykorzystać. Uspokajała się więc w końcu i na powrót dysocjowała.

Pewnej nocy, gdy król wezwał ją do swych komnat, była niezwykle trzeźwa. Za nic nie mogła osiągnąć stanu, w którym wszystko było dla niej bierne. Zupełnie jakby coś jej na to nie pozwalało. Z tego powodu jej ciało dręczyły najgorsze odczucia. Strach wymieszany z gniewem, paniką i fantomowym bólem roznosiły jej wnętrze. Jakaś pustka wyżerała ją od środka. Miała okropne nudności. Raz pragnęła uciekać, raz walczyć. Ta huśtawka emocjonalna wykańczała ją, bardziej niż to co miało się z nią za niedługo wydarzyć.
            Nie wiedziała kiedy wkroczyła do oświetlonej księżycowym światłem komnaty. Czuła się jakby dopiero tam otrzeźwiała, choć przysięgłaby, iż trzeźwość umysłu zachowywała od samego ranka. Może wrażenie to powodowane było przez zimno nocy wpadające przez otwarte drzwi balkonowe. Nie zastanawiała się nad tym zbyt długo, gdyż momentalnie dostrzegła nagiego mężczyznę stojącego przy balustradzie i oglądające nocne niebo. Chociaż tego nie chciała, zmusiła się do zbliżenia się do niego. Czasami myślała, iż poznała już swego właściciela na tyle dobrze, aby zgadnąć w jakim jest humorze. W sytuacjach takich jak ta uświadamiała sobie jednak, jak bardzo się myliła. Nie będąc pewna co ją czeka, położyła na nim swoje dłonie i zaczęła wodzić nimi po jego grzbiecie. Nie reagował. Kontynuowała więc i po chwili dołączyła do tego lekkie pocałunki. Te uczynki zaczęły budzić w niej wspomnienia z czasu, gdy została pojmana. Strach i gniew gotowały się w niej, gdy przywoływała oblicze zakrwawionego mężczyzny z toporem bojowym w dłoni. Dodatkowo szyję zaczynał przeszywać kłująco-piekący ból jakby właśnie przeszywało ją ostrze sztyletu. Zaczynała czuć duszności. Miała wrażenie, iż zaraz straci przytomność. Nagle król odwrócił się gwałtownie. Jej umysł zareagował natychmiastowo. Rozkazał jej odepchnąć od siebie napastnika i pozwolić mu upaść z balkonu. Ciało jednakowoż pozostało niewzruszone. Zamarło po prostu bez ruchu i czekało. W końcu mężczyzna złapał ją w swe objęcia i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Po tym przykucnął nieco i łapiąc ją za uda, uniósł tak, by jej biodra znalazły się na wysokości jego. Wreszcie wsunął się w nią i obmywany zimnym powietrzem nocy zaczął się z nią kochać. Zachowywał się niebywale czule i potulnie. Nie miało to jednak trwać długo, albowiem po chwili wkroczył z nią do wnętrza pokoju i zbliżył się z nią do ściany. Uczyniwszy to, zaczął walić nią o zimny kamień, czerpiąc przyjemność z każdego tępego odgłosu uderzenia. W końcu, gdy to mu się znudziło, zrzucił ją na podłogę. Kolejno złapał ją za włosy i brutalnie wsunął je swą męskość do gardła, tym samym ją podduszając. Gdy zaczęła tracić przytomność, wysunął je, by mogła nabrać nieco powietrza. Przy tym zdzielił ją z całej siły w policzek. Nim zdołała w dostatecznym stopniu wypełnić płuca, znów odciął jej dopływ tlenu. Bawił się tak póki nie osiągnął orgazmu. Po tym dziewczyna zyskała chwilę spokoju. Nie trwała ona jednak zbyt długo, gdyż nim zdążyła się spostrzec rzucona została na twarz i złapana za biodra. Kolejno przeszył ją okropny ból, gdy jej oprawca spenetrował jej odbyt. Oddając się tej przyjemności, począł okładać ją po pośladkach, udach, czy lędźwiowym odcinku grzbietu. Ona zaś próbowała zmusić swój umysł od odcięcia się od ciała. Niestety nic to nie dawało. Mogła tylko cierpieć i przyglądać się wspomnieniom innych uczynionych jej rzeczy, które pojawiały się w jej głowie. Miała wrażenie jakby wszystkie emocje, które się w niej zbierały, postanowiły akurat tej nocy zalać jej świadomość. Przez to, mimo iż jej oprawca był delikatny jak nigdy, przeżywała najgorszy koszmar. Najgorsze było to, iż ta noc nie miała być krótka.

Świtało, gdy król opadł zaspokojony na swe łoże. Dla dziewczyny niestety nie oznaczało to końca. Jeśli była do tego zdolna, jej oprawca uwielbiał, gdy na koniec pieściła jeszcze jego ciało. Twierdził, iż kołysany delikatnymi pieszczotami do snu, budził się w lepszym humorze. Nie miała więc wyboru i musiała zmusić się do ruchu. Mimo, iż mięśnie ledwo słuchały poleceń, udało jej się dotrzeć do łóżka. Położywszy się obok mężczyzny, poczęła obdarowywać go delikatnymi pocałunkami. Zaczęła od jego szyi i schodziła coraz niżej, aby dotrzeć w końcu do jego męskości. Całując ją, liżąc i podgryzając wsłuchiwała się westchnienia przyjemności wydobywające się z jego ust. Ten dźwięk doprowadzał ja do szału. Wszystkie emocje nadal się w niej gotowały, a ona nie mogła nic zrobić. Nagle jednak rozległ się jęk bólu i oberwała w głowę.
            – Za mocno! – usłyszała.
            Zdziwiona tym wydarzeniem nic nie powiedziała i potulnie wróciła do wykonywania swoich powinności. Z każdą chwilą odnosiła wrażenie, iż odzyskuje władzę nad swoim ciałem i umysłem. Zupełnie jakby magiczna obroża wokół jej szyi zaczynała tracić moc. Ogarnięta nienawiścią i całym wyrządzonym jej do tej pory bólem, zacisnęła z całej siły zęby. Momentalnie poczuła ciepłą ciecz wypełniającą jej jamę ustną i tryskającą jej na twarz. Wraz z tym jej uszy przeszył nieopisany krzyk bólu. Rozkoszując się słodką zemstą, wypluła odgryzione prącie i złapała mocno jądra swego oprawcy, by oderwać je od reszty ciała. Wrzask nasilił się, zagłuszając odgłos otwierających się z impetem drzwi. Strażnik, który wpadł do komnaty był tak zaszokowany, iż w pierwszej chwili nie wiedział co zrobić. W końcu jednak się otrząsną i trzymana w dłoni halabardą przebił ciało dziewczyny. Impet z jakim w nią wpadł zrzucił ją z łóżka tak mocno, iż wylądowała na ścianie. W tym momencie rozległy się krzyki. Mężczyzna starał się wezwać pomoc, równocześnie próbując zatamować krwawienie z krocza króla, który zdążył już stracić przytomność. Spoglądająca na ten obraz dziewczyna czuła radość i spokój. Pławiła się w tych uczuciach, nim dotarło do niej, iż zapewne uda jej się przeżyć i czeka ją istne piekło z to co uczyniła. Wyciągnęła więc z siebie ostrze przebijającej ją broni i ostatkami sił poczęła czołgać się ku balkonowi. Dotarłszy na miejsce jakimś cudem wdrapała się na balustradę i zamarła. Promienie budzącego się słońca rzucały na nią urok ciepła, gdy zimny wiatr obtulał ją chłodem. Nigdy nie czuła się tak cudownie, tak błogo. Zza jej pleców docierały jakieś krzyki i inne odgłosy. Ona jednak stała na progu pięknego świata, w którym planowała się zanurzyć. Przechyliła więc ciężar swego ciała i spoglądając na kojący obraz błękitnego nieba, upadła.

5 komentarzy:

  1. Hej! Bardzo lubię czytać pierwsze teksty danego autora, a Twojego jeszcze nic nie czytałam, więc skusiłam się od razu. Początek mi się spodobał, oto mamy typową wizytę w burdelu, może nie do końca typową bo pani może być wampirzycą, ale ok, kupuję to. I właściwie wszystko idzie dobrze, ładne opisy, ciekawie jest i w ogóle, poza wieloma powtórzeniami "był" i lekkim niedostatkiem akapitów. A potem tekst przestaje mi się podobać. Wprawdzie nie każdy ma podobne poczucie estetyki i wrażliwości, ale przede wszystkim taki tekst powinien na wstępie być oznaczony jako 16+, żeby każdy wiedział na co się pisze. Ja akurat nie byłam gotowa na długie opisy erotycznych sado-maso i szczerze powiedziawszy liczyłam na to, że to tylko fragment, a potem akcja pójdzie dalej, a tymczasem nic takiego się nie stało. Mam wrażenie, że ten tekst powstał tylko dla opisów budzących obrzydzenie praktyk i nic poza tym się nie wydarzyło. Oczywiście, to mój osobisty odbiór. Niektórzy na pewno sięgną po takie treści z chęcią. Tym lepiej oznaczyć na starcie, aby każdy sięgał po to, na co ma ochotę.

    Mam nadzieję, że trafię również na coś innego twojego autorstwa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. W ogóle nie przyszło mi na myśl, aby oznaczyć tekst jako 16+. Następnym razem na pewno to uczynię.
      Cała opowieść ma być realizacją tematu i w założeniu opierać się mocno na traumie. Czyli bohaterka musi ją przeżyć, cierpieć jej konsekwencje ("Życiowe wyzwania nie powinny Cię paraliżować.") i wyleczyć się z niej lub nie ("Powinny pomóc Ci odkryć, kim naprawdę jesteś.")
      Tak więc tekst ten powstał, aby przedstawić wydarzenia, które do traumy doprowadziły i przybliżyć czytelnika do cierpienia bohaterki. Bez tego powieści brakowałoby głębi, gdyż nie byłoby się do czego zbytnio odnieść. Mogłem w sumie bardziej zagłębić się w temat i rozpisać kolejne noce, tak aby dokładniej pokazać całe cierpienie, aczkolwiek nie chciało mi się tego robić.
      Niestety nie byłem w stanie napisać całego opowiadania, co zmusiło mnie do użycia słów kluczy i sprawiło, iż tekst prezentuje się jako historyjka sado-maso. Kiedy jednak napiszę resztę, wszystko będzie miało sens i głębię. Nie wiem tylko, czy tematy/słowa klucze mi będą pasować do kolejnych fragmentów, więc możliwe, iż kontynuacja się tu nie pojawi. Zobaczymy.

      Ja zaś nadzieję, iż uda mi się napisać coś w Twoim guście. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Zaraz edytuje wpis i dodam 16 plus, bo rzeczywiście sceny są mocne. Dają po mordzie. Oburzają postacią króla. Powodują, że czujemy do postaci autentyczne obrzydzenie. I współczujemy jego ofierze. I jeśli ostatnia noc miała być ta z delikatniejszych... O matko. Chociaz faktycznie, jak sobie przypomnę ten fragment o wycinaniu dziur... No chory człowiek. Powinien dostać 10 dozywoci w celi z takimi jak on. No ale król. Takiemu można tylko, no, odgyxc fiuta. Dosłownie...
    Troche czasami nie pasowało mi jakieś słowo do kontekstu, np. Przeważona na jedną stronę... Nie brzmi to dobrze choć rozumiem ten skrót myślowy. Straszliwie też dużo pojawia się w tekście "jej". Czasami nawet w jednym zdaniu się powtarza "wreszcie jej ciało odmówiło jej posłuszeństwa." z powodzeniem pierwsze jej można wyrzucić. Nie tylko w tym zdaniu. Np. Jeśli piszesz, że klient, a wcześniej już wynikło, że nie mógłby być niczyj inny, to znów jej staje się zbędne. Nie trzeba też go powtarzać w zdaniach typu" jej ciało konało, (jej) ręce drżały." Raz wystarczy, by czytelnik wiedział, o kim mowa.
    Całość tekstu mną wstrząsnęła. Czegoś takiego nie można przeczytać obojętnie. Zastanawia mnie ta smutna przemiana bohaterki i jej tragiczny koniec. Gdyby nie on, gdyby się oswobodzila, pewno nigdy już nie szukalaby cielesnych przyjemności.

    OdpowiedzUsuń
  3. O ludzie, faktycznie tekst 16+. Co za tragedia trafić w ręce króla sadysty który już milion razy mógł ją zabić, ale nie mógł a ona nie mogła umrzeć mimo że na pewno tego chciała. Magiczna obroża do tego zapobiegała zmianie w wampira. Zapewne przestała działać od wielokrotnego uderzania jej ciałem a za razem obroża o ściany, podłogi itd. Bardzo przykro mi się zrobiło z powodu tej dziewczyny i poczułam zawód że zrobiła mu tylko tyle, choć za pewne i tak umarł od odniesionych ran i wykrwawienia się to mógł bardziej cierpieć. Tekst wciągający i zapadający w pamięć. Wywołujący emocje i nie pozostawiający czytelnika obojętnym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    Wpadłam tu, by wiedzieć, o co chodzi, nim przejdę do tekstu z 56 tygodnia. Będzie krótko - czuję satysfakcję z takiej końcówki, jestem pod wrażeniem, jak plastycznie Ci to wyszło, by podziałać na odczucia czytelnika. Pełen szacun.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń