ARSENAŁ

niedziela, 30 czerwca 2019

[21] Harcerz ~ Jakub


Niniejszy tekst stanowi mój wielki come back do literackiej aktywności, a zarazem jeszcze większy na WaR. Obiecałem sobie, że napiszę coś na najbliższy temat, ale musicie mi wybaczyć, bo nie umiem stworzyć odpowiedniego klimatu. Próbuję nadrabiać zaległości dynamizującymi akcję, krótkimi zdaniami oraz akapitami zakończonymi wielokropkami i wykrzyknikami. O tak… J
Serdecznie zapraszam do czytania!

            29.06.2019 r, Radzymin
Jestem Marek Nowak. Niedawno obchodziłem czternaste urodziny. Przeszło dwa lata temu zostałem członkiem ZHP. W tym czasie zdobyłem wiele sprawności, ale ta, którą uzyskałem  pewnego, kwietniowego dnia, bije wszystkie inne na głowę. Już opowiadam.
            Nasz drużynowy wyznaczył zbiórkę. Jej miejscem wybrał leśny domek. Niby nic, tylko… Jak tam trafić? Może dałbym radę, gdybyśmy szli całą grupą. Niestety, jako odludek, byłem dla innych harcerzy kulą u nogi. Wędrowałem więc sam.
            Droga sprawiła mi więcej trudności, niż sądziłem. Biorąc pod uwagę umiejscowienie Słońca, zapadał zmrok. Ja natomiast wciąż kluczyłem pomiędzy drzewami. Co prawda dano mi do dyspozycji mapę, lecz wówczas myślałem wyłącznie o jednym. Cóż za dureń ją narysował?!
            Jeszcze przed chwilą szary świat teraz spowiła ciemność. Czułem kłopoty. Zdążyłem zjeść przygotowane przez mamę kanapkę z serem oraz woreczek winogrona, Nadal szukałem  tej przeklętej chatki…
            Mówiłem, że od dzieciństwa doświadczam stanów lękowych? Zapomniałem? Aha, no właśnie. Tym silniejszy dreszcz przebiegł moje plecy, kiedy zobaczyłem dziwne ruchy krzaków. Usłyszałem wycie. Coraz bardziej owładnięty strachem kroczyłem
wzdłuż ścieżki…
            Wyobraźnia szalała. Żeby uciszyć kołaczące serce, powtarzałem sobie: „Spokojnie, zgubiłeś się w lesie i cienie zaczynają cię otaczać”. Pomagało. Jednak zaraz… Cienie nie powinny mieć zębów. Wilki!
            Zmierzwione futra, czerwone ślepia, zaślinione pyski. Stojąc naprzeciw trzech bestii, zrozumiałem, walka odpadała. Mógłbym obrzucić je znalezionymi kamieniami albo wyciągnąć swoją finkę czy rozpalić ogień, by przestraszyć zwierzęta.  Wybrałem
udawanie trupa…
            Dzielnie zniosłem obwąchiwanie, nawet trącanie pyskami. Czworonożni mordercy uznali, iż znaleźli padlinę. Zostawili ją.
            Chwilę później, gdy odzyskałem rezon, spotkałem wracającego ze spotkania Jarka. Opowiedziałem mu przygodę. Spytałem go, gdzie przebywamy, aby szybciej odnaleźć trasę do domu. Wyjaśnił.
            Podczas kolejnego zgromadzenia usprawiedliwiłem nieobecność. Dowódca zrozumiał, dzięki Bogu!
            Taka historia!
Marek








3 komentarze:

  1. Hej.
    Wracasz, więc witamy serdecznie :)
    Albo to moje odczucie, albo nastąpił u Ciebie dość znaczny spadek weny i/lub pomysłów, bo powyższy tekst to dla mnie niedopracowane sprawozdanie, które bardziej pasuje mi nawet do dziecka niż do nastolatka. Ok, jest tu historia, którą chciałeś przedstawić, jest ujęty temat, ale akapity są bardzo krótkie, zdania dość zdawkowe i nie wystarczająco plastyczne. Nie wiem, czy nie wpłynął na to brak czasu, ale mam wrażenie, że tekst został bardziej dopisany do idei niż porządnie napisany. A widać tu potencjał, który można by rozwinąć.
    Mam nadzieję, że to tylko lekkie potknięcie, a przy następnym tekście będę naprawdę zadowolona.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia bardzo szybko powiedziana, trochę tak jakby to Marek stal na przeciwko kumplabi szybko chciał zdać co się stało, ale mi jako czytelnikowi zabrakło trochę opisów. Nie byłam w stanie wskoczyć na jego miejsce, czułam się jakbym stała koło niego i słuchała jak opowiada to wszystko koledze. Nie mniej jednak dreszczyk był i nawet harcerza w lesie jakieś licho dorwać może. W następnym tekście wstaw więcej opisów. Dobrze że wróciłeś. Czekam na następny tekst ☺️

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć,
    Tekst miał ogromny potencjał, jednak skrojone opisy spowodowały, że akcja pędziła, a ja... nie umiałam się wczuć. Już Kaja wspomniała, że historia przypomina takową, którą się opowiada kumplom w wielkim skrócie, by ich przypadkiem nie zanudzić. Gdybym jej posłuchała, to byłoby zupełnie inaczej, bo odebrałabym ją na zupełnie inny sposób, a tak? Wyczuwam też chęci wczucia się w czternastolatka, gdzie może być skromniejszy zasób słów, ale to i tak za mało, bym czuła się usatysfakcjonowana. Mam nadzieję, że lada moment stworzysz tekst, przy którym opadnie mi kopara, a moje opowiadania same stwierdzą, że są na tyle słabe, że same się schowają. ;)
    ~ Ivy

    OdpowiedzUsuń