ARSENAŁ

poniedziałek, 10 czerwca 2019

[18] Gdzie diabeł mówi dzień dobry ~ Wilczy





Ściany się chwiały, pękały, bezustannie drżały, jakby przechodziły je dreszcze, jakby trawione gorączką. Dachy domostw niszczały. Toczone ukropem, zapadały się, sypały. Nikt ich nie naprawiał. Po co, skoro deszcz tu nigdy nie padał. Krople parowały w locie, nim zdążyły o cokolwiek się rozbić.
Okna były powybijane; pojedyncze ocalałe szyby zmatowiały od brudu. Tłuste smugi sadzy lęgły się w rogach jak grzyb, rozchodziły po szkle i nie przepuszczały światła. Światło i tak by tu nie dochodziło. Światła nie było. Wszystko spowijała czerwona poświata, duszna i parna. Powietrze jonizowało, falowało, upał się dawał we znaki. Było gorąco jak w piekle.
Pewno dlatego, że to było piekło.
Młody łowca demonów mijał zapuszczone przedmieścia, kuląc głowę w ramionach. Nie czuł się tu zbyt komfortowo. Owszem, miał przy sobie półtoraręczny, całkiem ostry miecz, na który nadział już nie jednego diabła oraz nie gorzej sprawujący się dwulufowy rewolwer, ale ogarniały go poważne wątpliwości, czy by sobie poradził, gdyby wszyscy mieszkańcy dzielnicy postanowili pozbyć się nieproszonego gościa ze swojego terytorium.
Nie była to jego pierwsza wizyta tutaj, a odważał się na nie tylko dlatego, że w jego własnych żyłach płynęła domieszka krwi demona, co pozwalało mu trochę wtopić się w otoczenie, a przynajmniej czarty nie zlatywały się do niego jak osy do świeżej drożdżówki. Te zainteresowane jego formą i ludzkim zapachem, zbliżały się, niepewne czym jest, ale jeszcze nie odważyły się zaatakować. Ich też dotyczyło ryzyko, ponieważ wiele demonów wyższych preferowało ludzką formę, w której lubili się przechadzać nawet wąskimi ulicami piekła.
Give me to the ground
I followed fires
Toward the sound

Ostatnim razem było prościej, westchnął w duchu chłopak, zerkając na swoją prawą rękę. Kiedy pokryta była grubą skórą, łuskami, a zamiast paznokci miał szpony, łatwiej było uchodzić za pomiot szatana.
W końcu znalazł się w tej części piekła, do której zmierzał. Krzywo zawieszony neon nad jego głową zabrzęczał, a sześć z ośmiu liter rozjarzyły się malinowym blaskiem. „U Charona”. Bez zbytniego przekonania złapał za klamkę. Drzwi ustąpiły pod naporem jego siły. W twarz buchnęły mu kłęby dymu. Rozgonił je dłonią i stojąc w progu, rozglądał się po knajpie, która była jedną z ostoi dla przybyłych do piekła dusz i Zagubieńców. Nie spodziewał się, że znajdzie, czego szukał, ale to było pierwsze miejsce, które przyszło mu do głowy. Musiał od czegoś zacząć.
Bez specjalnej nadziei rozglądał się dookoła w poszukiwaniu charakterystycznej czupryny, a jego serce zabiło mocniej, gdy ją dostrzegł. Ruszył szybkim krokiem do stolika w kącie i złapał za ramię osobę o wysokim kucyku, który spływał w dół gładką, czerwoną falą, jednak twarz, która się do niego odwróciła, nie była znajoma.
Cold upon the mountain
To which I'm bound
To which I'm bound
— P-przepraszam — bąknął, zakłopotany. Uśmieszek, który wkradł się na jego usta, ustąpił miejsca rozczarowaniu. Wycofał się w głąb pomieszczenia, z konsternacją zauważając kolejne dwie osoby o jaskrawych, czerwonych włosach. Białe brwi łowcy zbiegły się na środku czoła. Obrzucając gości podejrzliwym spojrzeniem, dotarł do baru i oparł się o kontuar, zza którego takim samym spojrzeniem taksował go barman. Dopiero gdy chrząknął znacząco, chłopak zwrócił na niego uwagę.
— Poproszę… — Rozejrzał się za barem, ale półki świeciły pustkami. — Co tu lejecie? Jakiś miejscowy specjał? Krew niemowląt?
Barman z hukiem postawił przed nim szklankę, w którą jeszcze przed chwilą pieczołowicie wcierał brud i bez słowa sięgnął pod ladę, po czym polał mu czegoś o krwistoczerwonej barwie, obserwując go spode łba.
— Hm — mruknął łowca, biorąc w rękę szklankę i przyglądając się jej bez zdziwienia. — To chyba modny tu kolor? — Zerknął na barmana, ale ten tylko pociągnął nosem, drapiąc się po rogu, po czym wypuścił z nozdrzy kłęby pary. — No to na zdrowie. — Przechylił szklankę, wlewając sobie do ust jej zawartość. Niemal natychmiast pożałował tej brawury. Piekielny barman uśmiechnął się złośliwie, widząc zieleniejącą twarz chłopaka.
— Ja pierdolę — skomentował znajomy głos. — Serio, odpuść sobie zgrywanie twardziela, Nero.
Łowca zaczął się krztusić, a po krótkiej walce zrezygnował i wypluł resztę płynu z powrotem do szklanki. Pokasłując, ocierał usta nadgarstkiem i zerkał w bok, gdzie na barowym krześle siedziała postać w ciemnej bluzie z narzuconym na twarz kapturem. A spod niego wymykał się skręcony kosmyk czerwonych włosów.
— Okay. — Kiedy już przestał się dusić, Nero założył ręce na ramiona i przysiadł na hokerze na wprost zakapturzonej osoby. — Możesz zaczynać. — Spodziewał się salwy wesołych szyderstw posłanych w jego stronę, ale nic takiego nie nastąpiło. — Naprawdę, nie musisz się krępować — zachęcał, rozkładając ręce. — Czekam. Trochę się nawet stęskniłem za twoimi docinkami. — Odpowiedziało mu wzruszenie ramion. Nero zaczął się niecierpliwić. — Co z tobą, Blu? Zabrakło ci języka w gębie?
Tym razem cisza trwała zbyt długo. Cierpliwość łowcy się skończyła. Wychylił się i sięgnął w stronę Blu, zrzucając z jej głowy kaptur.
— Dawno się nie widzieliśmy. — Uśmiechnął się krzywo, ale dziewczyna nawet na niego nie spojrzała. Uniosła tylko do ust swoją szklankę, pociągając kilka łyków. Nero poczuł się skonsternowany. — Chyba… Nie jesteś na mnie zła czy coś? — Dopiero teraz przyszła mu do głowy taka ewentualność. Rzeczywiście, dawno się nie widzieli. Rozstali się w chaosie i długo nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. — Daj spokój, Blu — żachnął się, opierając dłoń o kolano i nachylając się w jej stronę. — To nie jest w twoim stylu. — Pociągnął ją za włosy, ale to ani jej nie wkurzyło, ani nie sprowokowało do sprośnych komentarzy, które bardzo lubiła. — No dobra — chłopak się poddał — mów, co jest grane.
Ale Blu nie kwapiła się do spowiedzi. Bawiła się szklanką, aż Nero się zniecierpliwił i ją zabrał, a kiedy wciąż go ignorowała, siłą obrócił jej krzesło w swoją stronę. Potem jeszcze przez chwilę się siłowali, ale wreszcie udało mu się unieść podbródek dziewczyny, by spojrzeć jej w oczy. Zwykle roześmiane i ciepłe jak dwa węgielki, teraz były podkrążone, matowe i puste. Jakby wyzierała z nich otchłań. Pozbawiona jakiegokolwiek sensu. Martwa.
Give me to the road
Upon the heart
That I had sold
— Mów — naciskał Nero.
I tym razem Blu przemówiła.
— Boże, coś ty ze sobą zrobił?! — skrzywiła się, patrząc na niego jak na coś, co powinno się uprzątnąć i natychmiast zabezpieczyć przed światem.
— O co ci chodzi? — Chłopak uniósł dłoń do swoich ściętych włosów.
— Wyglądasz jak… — Blu skrzywiła się jeszcze mocniej. — Jak… — Nie mogła znaleźć dobrego porównania.
— Dobra, daruj sobie.
— Podobno za tym tęskniłeś.
— Nie, jednak nie.
— Wyglądasz jakoś dziwnie.
— Tylko tyle? — Łowca uniósł brwi. — Wypadłaś z formy.
Blu otworzyła usta, by udowodnić, że się myli, ale zdekoncentrowały ją otwierające się drzwi knajpy. Pobladła, przełknęła ślinę i odwróciła się z powrotem w stronę baru. Nero zauważył jej reakcję, ale gdy się obejrzał, nie zauważył nikogo w drzwiach.
— Co się z tobą dzieje? — zwrócił się do dziewczyny.
— Nic. — Jej głos był cichy jak szept.
— Możesz być ze mną szczera — przekonywał, kładąc nieśmiało rękę na jej plecach. — Czegoś się boisz?
Blu prychnęła.
— A jak myślisz?! — wybuchła, cedząc przez zęby. — Utknęłam tu, a ty gdzieś zniknąłeś! — wyrzuciła z siebie; w jej oczach na moment zapłoną dawny żar, ale szybko zgasł.
— Co ty mówisz, przecież… — Nero pośpiesznie próbował uporządkować fakty. — Mimo reinkarnacji odzyskałaś trochę mocy.
— No i co mi po niej?
— Jak to co, byłaś demonem Zemsty, nie jakimś podrzędnym złym. Możesz sobie opuszczać piekło i wracać do niego kiedy ci się podoba…
Blu zaśmiała się gorzko.
— Jasne. To nie hotel — mruknęła bez entuzjazmu. — Ty chyba nie bardzo wiesz, jak to jest, co? Być demonem. — Zmrużyła oczy; jej spojrzenie przygasło. — Zabawne, bo przecież trochę nim jesteś. Ale nie martw się, ktoś się mną zaopiekował, gdy ty urządzałeś sobie na nowo życiesyknęła. — Zawsze znajdzie się ktoś, kto chce się mścić i będzie mnie potrzebował. — Odtrąciła jego rękę, ale mimo złości, zdołała zauważyć, że ta ręka była cięższa, niż powinna.
Warm my heavy hands
My heavy hands
For you to hold
— Co to jest? — zapytała, obejmując metalowy nadgarstek i unosząc bezwładną rękę chłopaka na poziom swoich oczu, by poprzyglądać jej się pod różnymi kątami. — CO TO, DO CHOLERY, JEST?!
Nero przewrócił oczami.
— Proteza? — podsunął.
— PRO… PRO… że co?!
— Proteza, no. Ale taka z bajerami. O, zobacz, mogę na przykład…
— Co się stało z twoją ręką?! — zawyła Blunatic. — Z twoją śliczną, wstrętną, silną, demoniczną łapą?! — Przez moment znów była sobą.
— No cóż. — Nero podrapał się po krótkich włosach nową, stalową dłonią. — Widać życie nie układało mi się tak dobrze, jak myślałaś.
Drzwi znowu trzasnęły, a Blu podskoczyła. Na jej twarz padł cień i wyraźnie struchlała.
— Muszę już iść — oświadczyła niespodziewanie i nim Nero zdążył zareagować, zerwała się z miejsca i wybiegła z knajpy.
— Hej! Chwila! — Chłopak ruszył zaraz za nią, ale gdy wypadł na zewnątrz, nigdzie jej nie było.
— Powiem ci, którędy — rozległo się za nim i Nero gwałtownie się obrócił, instynktownie sięgając do broni. — Spokojnie — uspokoił go demon, opierający się o ścianę „Charona” z założonymi rękami. Postrzępione czarne włosy odstawały mu w różne strony, opadając na lewą stronę czoła. Cwany, zblazowany uśmiech na jego pysku był nienaturalnie szeroki. — Gramy do jednej bramki.
— Ta? — prychnął Nero. — Bo ja lubię kopać, ale takie diabły jak ty.
Demon wyszczerzył się jeszcze szerzej, choć nie wydawało się to możliwe.
— No widzisz, ja też. — W jego intensywnych, zielonych oczach  czaił się głód. — Szkoda, że oboje mamy z nimi sporo wspólnego, nie?
— Ty raczej więcej.
— No nie wiem. — Zielone oczy zwęziły się do rozmiarów szparek. — Właśnie leciałeś z wywieszonym jęzorem za Lunatic.
— Blunatic — poprawił go automatycznie łowca, ale demon tylko uśmiechał się szeroko.
— Idź prosto, kolego — poinstruował go, oddalając się między budynki. — Cały czas prosto, aż usłyszysz… — jego głos cichł i Nero nie był w stanie rozróżnić słów.
— Pieprzone dupki — warknął pod nosem. Postanowił jednak wykorzystać wskazówkę i ruszył prosto, znów przez ruiny domostw, starając się uważnie nasłuchiwać jakiś podejrzanych dźwięków. I rzeczywiście, te w końcu się rozległy. Odgłosy kłótni. Trzaski, przekleństwa. Oprócz tego poznał budynek, z którego dochodziły. Był tu tylko raz, przelotem, ale to w tym domu Blu i jej brat Baal królowali za starych, demonicznych czasów. Teraz gmach był zrujnowany tak jak wszystko dookoła.
Nero zbliżył się do niego powoli i przywierając do jednej ze ściany, ostrożnie zajrzał przez jedno z okien. Te miały szyby, więc musiał wytężyć wzrok, by cokolwiek dostrzegł, ale gdy tylko jego wzrok przyzwyczaił się do panującego wewnątrz mroku, rozróżnił pozostałości kuchennych mebli i sylwetkę Blu.
Siedziała przy stole, opierając czoło na dłoniach i nerwowo potrząsała nogą. Nagle poderwała głowę, zerkając w górę, na sufit, a potem w stronę schodów. Czyżby ktoś był na górze? Baal? Nero nie miał ochoty zmierzyć się znowu z bejsbolem Króla Rozpierdolu, źle wspominał ostatnie z nim spotkanie. Blue jednak nie poszła sprawdzić, co dzieje się na górze, choć zdawało się, że ją to niepokoi. Wstała od stołu, podeszła w kierunku schodów, ale zaraz zawróciła. Kręciła się po pomieszczeniu, które było lub nadal starało się pełnić funkcję kuchni i obgryzała paznokcie. Otworzyła jedną z szafek, poprzestawiała stojące w niej rzeczy, ale chyba nie znalazła czego szukała, bo zaklęła brzydko i zaczęła otwierać szuflady. Nero nabierał wątpliwości. Jeśli wciąż tu mieszkała, to musiał przyznać, że jeszcze nigdy nie widział kogoś równie zagubionego we własnym domu.
Nie czekał dłużej. Podszedł do drzwi i załomotał w nie pięścią. Mógłby wywarzyć je z buta, ale postanowił zachować odrobinę kultury.
There's a devil at your door
And he grows, he grows
— Odejdź, Nero — poprosiła Blu. Cicho, błagalnie.
— Nie.
Drzwi powoli się otworzyły. W szczelinie pojawiła się szczupła, blada twarz Blunatic.
— Odejdź — powtórzyła. — Tu jest moje miejsce. Ty baw się dobrze na górze.
— Nie. — Nero był nieustępliwy.
Blu próbowała zamknąć drzwi, ale Nero wsunął między nie a próg stopę.
— Wyjaśnij mi — zażądał. — Przecież to nie ty. — Jego głos zabrzmiał łagodniej; dziewczyna otworzyła drzwi szerzej. — Znam cię. Co się stało?
So I been told he had a heart of gold
And it grows, grows like a storm
Blu wzruszyła ramionami. Spuściła wzrok.
— Każdego można zmiażdżyć — zdradziła enigmatycznie, a gdy podniosła oczy, odbijała się w nich dziwnie ludzka mieszanka emocji. Ból, żal, bezsilność. Nero wyciągnął do niej rękę, licząc, ze dziewczyna po prostu ją uściśnie i pozwoli mu działać, ale ona znów się spłoszyła, gdy bezpośrednio nad nią rozległo się głuche dudnienie. Nero nie miał już żadnych wątpliwości.
Ktoś był na górze.
— Odejdź — glos Blunatic ponaglał, prosił. — Idź już!
— Nie!
Ciężkie, pospieszne kroki rozległy się już na schodach.
— No to mnie stąd zabierz — zmieniła nagle zdanie Blunatic. – Zanim będzie za późno.
Drzwi otworzyły się szerzej, z wnętrza dobiegało coraz głośniejsze, głuche warczenie. Na ramieniu dziewczyny wylądowała czyjaś ręka, a jej oczy, zwykle czarne, kiedyś figlarne i przytulne, zmieniły kolor na biały. A może białe oczy pojawiły się nad nią? Nero nie zdążył tego rozgryźć, bo nagle tuż przed jego oczami, jak konfetti, wybuchły wszystkie kolory tęczy.

12 komentarzy:

  1. O mój boże. Jak ja za tym tęskniłam. Za tą nutą tajemnicy i brutalności. Za tym laniem w worda tego, co się dzieje. Za tym, by wyciągać perełki z tekstów i wczuwać się w stuprocentach w sytuację. Chyba jeszcze nigdy wcześniej nie biło z żadnego tekstu AŻ TAK emocjami. Oczywiście, zawsze w każdym twoim tekście są emocje, ale jeszcze nigdy nie były takie świeże takie... no czuć je, ja je czuję, jakoś bez problemu mogłam znaleźć się w sytuacji piętro niżej, tej pustki i beznadziei, to się samo maluje. I może też po części dlatego, że tak jak mówiłąś, zaczęłam pisać równolegle swoje. I spotykamy się w tym samym miejscu. U Charona chyba przeżywają ponowny rozkwit biznesu, może wreszcie naprawi napis, bo coś mu się tam przestało świecić.
    To jest takie... żywe. To spotkanie, ponowne. Przelane są rzeczywiste słowa, emocje i reakcje. No bo gdzie żesz ten nasz Nero wpadł pod kosiarke. I to wcale nie jest nic takiego. Zwykle po takich tekstach siedziałam i się zastanwiałam, o co chodzi, tutaj nie muszę. Tu wiem, albo inaczej, domyślam się. I czyżbym widziała tu naszych dwóch znajomych? Jednego nowego, wydziaranego, który stara się być delikatny (nie potrafi mi to wyjść z głowy, zrób coś xD)... I starego znajomego. Kolorowego, nie-kolegę, na którego ostrzę ostrze już drugą historię. I to właśnie ten tęczowy pedał pewnie stoi za tym wszystkim. Kiedyś trzeba się z nim rozprawić. Za to co robi. A ty patrz, nawet chciałam dzisiaj ubrać koszulkę z jego wizerunkiem... Miesza tu, miesza wszędzie.
    Naprawdę się cieszę, że udało ci się stworzyć to. Że tworzysz. Twórzmy dalej, jeśli mi pozwolisz, równolegle lece swoje. Nie zostawimy tego tak, prawda? Kolorowy musi znać swoje miejsce, a Blunatic się odnaleźć. Nero ma racje, tak nie może być. On by na to nie pozwolił. Ja na to nie pozwalam.
    Ten tekst to wcale nie jest nic takiego. Tak, przyznaje, nie ma wesoło, ale przecież nie zawsze będzie, prawda? Niemniej, nie z takiego czegoś wychodziliśmy. Otwarłaś kolejną furtkę, dano nam kolejną część, więc zbrodnią by było tego nie wykorzystać. Plus, gdzieś musze się wyżyć za te spierdalające czerwone cholery i tę szmatę z nożyczkami, skoro w domu nie mogę ich od kurew wyzywać za głośno. Gdzie koszulka "I'm the color of BOOM" Blu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to hasło uwielbiam, wiec.
      "tworzysz" to trochę za duże słowo, to jeszcze nie jest to. Ale może będzie. Narazie czuje ze sięgam gora do C. Może B.

      Usuń
    2. Teraz już idzie prosto w Ske. Wierz mi.

      Usuń
  2. Jak zobaczyłam Nero, to nie wiem czemu, od razu miałam przed oczami Dantego z nowego DMC jak tańcował z tym kapelutkiem XD. Uwielbiam.
    "To chyba modny kolor?" huehueue. Krew w sam raz w piekle!
    W sumie jakoś nie mogę skojarzyć tego Nero z tekstu z tym Nero prawdziwym. Nie wiem czemu. Wciąż go widzę jako osobną, nieco inną postać. Pewnie to kwestia tego, że ogólnie rzadko czytuję ff. Ale szczerze? Emanuje stąd klimat DMC. Udowodniłaś to poprzez opisy! Może powinni cię zatrudnić przy tworzeniu kolejnej części gry :o? Ale by tam był rozpierdol (kulturalnie mówiąc!).
    "Bo ja lubię kopać, ale takie diabły jak ty." - propsuję huehuehehu. Bejsbol króla Rozpierdolu? Czuję się kupiona! Aż bym sama chciała zostać takim trafiona! (oto SadisticWriter zamienia się w MasochisticWriter).
    Blu jakoś do mnie nie przemawia, ale to może z tego powodu, że była w tym tekście taka, jaka była. Nawet nie wiem, jak to określić. W sensie... złamana? Ale taka złamana w stylu: zostałam zraniona. Odejdź. No i ta nagła zmiana na sam koniec historii. BUM. Nawet nie wiem, co tu się stało i o co chodzi, ale mam nadzieję, że napiszesz kolejny fragment historii, bo mnie ciekawi, jak się zakończyła ta historia >D! Zdarzały się małe błędy, ale ja to ich z reguły nie wytykam, ponieważ trudno poprawić tekst na WAR, kiedy z reguły pisze się go na ostatnią chwilę i nie ma się zbytnio czasu, aby go przejrzeć! Sama to znam. Także no. Czekam na kolejną historię :D.

    ~SW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli gralas w devila????? :D tylko bez spoilerow, bo ja idę 5 właśnie xd no to jak gralas to musisz wiedzieć że nero był i jest pyskaty, chociaż w 4 na takiego nie wygląda xd dlatego jak sprecyzujesz co jest nie tak z jego wizerunkiem tu (w sensie czemu jak nie on jest xd) , będę wdzięczna ;)
      Blu oberwala złamaniem, tak jest, różni się od Blu z poprzednich tekstów, ale nie miało to wyjść takie zbagatelizowane, trochę mnie zmartwilo to "zostałam zraniona odejdź". Nie o taki efekt chodziło. Może przerwa w pisaniu zrobiła swoje.

      Usuń
    2. Nie grałam właśnie! Oglądałam gameplaya huehueuhe XD. Nie stać mnie na konsolę, więc się zadowalam YouTubem! A że Nero jest pyskaty, to ja wiem. I nie napisałam, że jest coś nie tak z jego wizerunkiem, wskaż mi palcem XD! Powiedziałam, że nie mogę go skojarzyć z tym prawdziwym Nero, co zapewne wynika z tego, że na ogół nie czytam ff. Dopełniając wypowiedź: ciężko mi kojarzyć osoby z opowiadań z osobami z prawdziwych gier, książek itd. O. Problem nie tkwi w Nero, którego przedstawiłaś, tylko we mnie XD. Bo rozdzielam w umyśle takie rzeczy. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz.
      W sumie nie wiem, czy czytałam wcześniejsze teksty z Blu w roli głównej, hmmm. Nie bardzo ją pamiętam, ale to całkiem możliwe! Bynajmniej nie mogłam sobie w tym tekście wyobrazić jej jako właśnie tego demona zemsty. Na pewno coś przeżyła, w to nie wątpię, ale jednocześnie rzeczywiście coś mnie tu nie grało, bo była taką... kluseczką bez kontekstu. Nie, dzisiaj nie umiem się wyrażać XD. Wybacz.

      Usuń
    3. Kluseczka... Oo omg. Xd nie no, to nie taka postać xd znaczy się ciężko załadować przeszłość postaci w tekst, w którym już jest inna, nie będę przecież kopiuj wklejac z tekstu, w którym to jest xd
      Aaa, to nie zczailam z tym Nero, no ja myślałam, że nie kojarzysz bo jest inny w grze, a inny tu i tak kminilam.
      Hey. Diabły wyszły na pc! Nawet ja mam gdzieś pobrana 4, bo był jeden tryb co go na ps3 nie było xd polecam! Gameplayami też się nie raz ratowalam, ale jednak emocje większe jak się gra, nie?

      Usuń
    4. No, to dlatego tam u mnie pod opkiem napisałam, że nie znam kontekstu, więc może dlatego. Ja oceniam tekst pojedynczo, o. I tak to właśnie czułam.
      Kuwa, chętnie bym ściągnęła 4, ale mój laptop ładuje jedną stronę 30 minut XDDDD. Muszę iść z nim do naprawy, bo mu się coraz więcej bad sectorów robi. Ale może chłopakowi powiem, żeby ściągnął, bo ma lepszego laptopa hueuhehuehueu. W ogóle gada, że jak wróci z USA w tym roku, to kupi konsolę, więc już mamy długą listę gier, wliczając w to najnowsze DMC, Spider-Mana, Detroit: Become Human, Yakuzę i kilka innych dobrych gówien XDDD. Już się jaram. Ekhm. Taki tam spam pod opkiem!

      Usuń
  3. Stęskniłam się za tymi opisami. Półtorareczny miecz? Tego jeszcze nie było 😮 ale sobie wyobrażam.
    Jakby co cztery pogodziły to bez wątpienia miałyby problem. Podmiot szatana to nie byle co 🙂
    Podoba mi się uniwersum i bohater główny, mam nadzieję że to nie ostatni tekst z tego podziemnego świata.
    Drinki w barze dość konkretne. Gratuluję kreatywności. 😆
    Z tego co widz Blu i Nero mają wspólną przeszłość, trudno jeszcze powiedzieć czy przyjemną. Dziewczyna na kwapi się do dialogu.
    Obie postacie bardzo charakterystyczne. Chętnie poczytam o nich więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie ostatni xd na pewno będzie więcej o postaciach. Dzięki!!!

      Usuń
  4. Hej :)
    Wow, te opisy na początku tekstu są bardzo plastyczny, nie miałam problemów, by wyobrazić sobie takie piekło.
    Poczucie humoru, za którym trochę tęskniłam. Bo jakoś nikt nie ma tego czarnego ostatnimi czasy, a ten lubię najbardziej.
    Och, to tylko ja, czy ta nostalgia i smutek to naprawdę mogą sięgnąć z ekranu po czytelnika? Naprawdę poczułam i klimat, i uczucia Blu, aż miałam ochotę ją uścisnąć.
    Podoba mi się to, jak scena z baru przeszła do tej w domu dziewczyny. Jest tu taka prawdziwa dynamika chodu. A sama końcówka odrobinę mną wstrząsnęła, bo nie jestem w stanie w pełni powiedzieć, co się wydarzyło. Czuję za to niepokój i mam ochotę poczytać więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, też kocham czarny humor. Postaram się, aby było go więcej!
      Serce rośnie.

      Usuń