ARSENAŁ

niedziela, 28 kwietnia 2019

[12] Kwestia czasu ~ Wilczy

 Ostatnio trochę kryzysuję, trochę  źle się czuję i nie mam siły nawet na pisanie, a fakt, że nie piszę, wpędza mnie w jeszcze większą bezsilność. Projekt: Uroboros. 
Czasami zdarza mi się napisać coś, co trudno mi nawet określić. To jeden z takich tworów, powstało nagle i przed chwilą, w porywie nazwałabym to eee czymś w stylu prozy literackiej? Albo, po imieniu: po prostu to z siebie wyrzygałam. Wiem, że mam komentarze do nadrobienia z 10 tygodnia i myśl ta nie daje mi spać. Zamierzam w tym tygodniu stanąć na nogi i jak najszybciej to nadrobić.


_______________

Jestem doniosłą pieśnią oblegającą pole bitwy, na której dogorywamy. Jestem struną z ich gardeł, trupów i dezerterów, kamienujących i ukamienowanych, schorowanych, ozdrowiałych, owdowiałych. Jestem bezczynna, niesiona wiatrem, niepogodna, struchlała. Jestem tu byś mnie słuchał, jestem, bo nie słuchałam nikogo.

Nie wiem, dokąd idziemy. Przed nami ciemny piach i wilgotne powietrze. Gęsto, pył osiada na stopach. Idziemy. Nie ma tu dnia, noc też nie zapada. Tylko uczucie niepokoju. Tylko ono wiernie nam towarzyszy. Wytrwałe jest, dociekliwe. Pyta, czego się boję. Patrzę na ciebie i nie odpowiadam. Ty też to słyszysz. To nie wiatr, to nie ten stary dom, on nie żyje, my też. Wyrwy w jego podłodze, w jego duszy, nie trzeszczą. To my. To my jesteśmy pasożytami. Nawiedzamy to miejsce. Pełzniemy po jego wrakach. Szukamy miejsca na ból. Gdzie jeszcze można go upchnąć? Czym uszczelnić ropiejące rany.

Tu nie ma miejsca na ból.
Uciekamy.

Coś jest nie tak. Zawieszam głos, zawodzenie ustaje. Znad szlaku unoszą się tylko trujące opary. Niespełnionych marzeń, odebranych żyć. Truchła i zaraza tańczą ze sobą walca. To nie tak miało być. Nie w szarej mgle mieliśmy skończyć, nie bez nadziei, nie bez tchu. Nasz dom miał stać na skale.

Już go nie odzyskamy. Nie dowiem się ani ty ani ja, jakim sposobem. Niczego nie naprawisz, nie utkasz niematerialnymi dłońmi żadnej przyszłości. To, co ci pozostało, garść wspomnień, strzępy ech, jak strzępy płaszczy, którym w pośpiechu zahaczano o krzaki, dezerterując. To nie byliśmy my, ale to na nas opada całun wojny. To nie nasz dom. To pole bitwy. To śmierć, to koniec, to bzy kwitnące na glebie użyźnionej naszymi ciałami. To nie dwa tygodnie. To lata, tyle minęło, więc teraz

jestem pieśnią, lecz nie 'na dobranoc". Żadna ze mnie kołysanka, czy mech co porasta krypty. Jestem wyciem, jestem wołaniem o pomstę. Duch mój jest niespokojny, dłonie mam zapisane, wyciągam je w twoją stronę, ale ty też jesteś skowytem. Razem idziemy przez ciemny piach i gęste wilgotne powietrze, a obłoki gęste, a dym, a ludzkie kształty, a duchy nam towarzyszą. Idziemy tam, gdzie stał nasz dom, a teraz zgliszcza rozwiewa wiatr, ty i ja. Patrzymy przed siebie niewidzącymi oczyma. I rozpływamy się we mgle.

6 komentarzy:

  1. Przeczytalam ten tekst dzisiaj pare razy i za kazdym razem znajdowalam w nim cos nowego, cos co przemawiało do mnie w nieco inny sposób iz poprzednio. Poczulam sie tak jakby były to moje wlasne slowa, wlasne odczucia tylko ladniej napisane😀 tekst sam w sobie jest niepokojacy pełen mocnych emocji ale tak mialo być. Uosabiam sie z nim a czegóż innego potrzebuje czytelnik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do komentarzy nikomu się nie spieszy, więc spokojnie, warto odpocząć od życia, niż stresować się takimi pierdółkami.
    Z tekstu kipią emocje i to wyraźnie widać. Niektóre frazy są naprawdę poetyckie, ale panuje tu zbyt ogromny chaos, więc zdania jakby się... gubią. Ale wiem, że to próba wyżycia się na twórczości, więc w pełni to do siebie przyjmuję! Oby się w twoim życiu ułożyło i zapanował większy porządek, bo ja tęsknię, za tymi pełnymi szaleństwa tekstami!

    ~SW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chaos chwilowo panuje wszędzie. Ale nie stoję bezczynnie! Ewentualnie tylko poglebo poziom szaleństwa więc... Może rzeczywiście nie na tego złego...? ;)

      Usuń
  3. Hej :)
    Ile tu mroku, nostalgii, smutku, śmierci i rozgoryczenia. Tekst w odcieniach szarości, z ciemnym konturem i ostatnimi plamami światła. Mnie on w pewien sposób przeraził - czuję lęk, iż tak może wyglądać przyszłość. Przy całej poetyce jest też i plastyczność. Ciekawe połączenie fraz dające obraz, który każe się zastanowić nad tym, czy nasze życie to nie właśnie takie pole bitwy.
    Może nie jest u Ciebie za ciekawie, niemniej życie daje Ci inspirację. Jestem pod wrażeniem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej. Twój komentarz mnie poruszył... Wycisnelas w prostych i mocnych słowach kwintesencje tego, co mi się napisało. O tym konturze i plamach światła... Ujelas to lepiej niż ja ;) i dała mi siłę Tw interpretacja.

      Usuń