ARSENAŁ

niedziela, 24 marca 2019

[7] Antes no podía ver [Quisiera] ~ Miachar

    Bez większego pomysłu, ale wykorzystany temat i klucze. Niech się Juan cieszy, że nie niszczę mu życia bardziej. Przynajmniej na razie.

    Światło dnia wpadało przez okno do środka. Sprawiało, iż przedmioty na stole, jak solniczka na przykład, mieniły się niczym sztuczne złoto. Liczne kolory grały na wszelkich powierzchniach. Całość wyglądała, jakby świat składał się z witraży. Pokój był prawie pusty; wszystko, co mogło być wartościowe, znajdowało się na stole jedynym meblu w pomieszczeniu. Tylko róże herbaciane, w wazonie były czymś bardziej żywym w tym miejscu. Mały azyl mógł ukrywać w sobie jakieś tajemnice, sekretne przejście. Tak musiało być. Albo tak to sobie tłumaczyłem, kiedy tu zachodziłem, by wysłuchać mojego mentora.
    Dzisiaj nie miałem humoru, by go wysłuchiwać, a ponoć musiałem. Bo jak się okazało musiałem wziąć na siebie nowyo obowiązek.
    Patrzyłem na tego starego gbura i zachodziłem w głowę, czy on czasem nie postradał zmysłów. To, co mi powiedział, brzmiało jak jakiś żart.
    Odchrząknąłem, a okoliczności wydały mi się być idealnymi do tego, by nadać im odrobinę dramaturgii, z której byłem znany.
    Wiesz, kiedy nauczyłem się wiązać buty? Jak miałem pięć lat! Bite pięć lat uczyłem się wiązać sznuówki, a teraz mówisz mi, że mam się nauczyć rządzić królestwem?!
    Ale wtedy byłeś dzieckiem...
    PIĘĆ LAT!
    Mężczyzna westchnął donośnie i już szykował się do powiedzenia czegoś z sarkazmem, gdy z głębi sali poniósł się profesorski głos.
    Nie no, co wy wyprawiacie?! Juan, to nie było złe, ale czy, na litość boską, musisz tak gestykulować? Robimy przerwę, ludzie, pięć minut!
    Reflektory zostały przygaszone, ładna scenografia nie prezentowała się już tak dobrze, a ja wciąż stałem przed rekwizytami i zastanawiałem się, dlaczego znowu zarządzono przerwę. Poprzednia była naprawdę niedawno!
    Ale co mogło dać to, co sobie myślałem? Jaki pierwszoroczny mógł wznosić jakieś uwagi w stronę pedagoga z wieloletnim stażem pracy i doświadczeniem? Żaden, i to nawet wtedy, kiedy planowany spektakl już od samego początku wyglądał na wielką klapę, a nie odkrywcze połączenie kilku różnych wielkich dzieł. Nie do pomyślenia było, że nagle wyjeżdżam z jakimś tekstem i ze swoją wizją. Nie ja tu byłem reżyserem. Milczałem więc, schodząc ze sceny i przechodząc na widownię, gdzie pozostawiłem butelkę wody i plecak, którego nikt by mi nie ukradł, bo nie było w nim nic wartościowego poza zeszytem i scenariuszem.
    Wtedy, gdy właśnie sięgałem po napój, mój szósty zmysł wyczuł i usłyszał głos właścicielki bardzo ładnych obojczyków, z którą nie zamieniłem słowa, od kiedy przed tygodniem wróciliśmy na studia. Nie potrafiłem spojrzeć jej w twaz, bo wiedziałem, że zachowałem się źle. W swoim sztucznym, dekadenckim bólu przekazałem jej, że wciąż jestem kimś, kto szuka jej miłości. Przecież nie mogłem zmusić jej do pewnych uczuć, świat tak nie działał.
    Jednak zanim mogłem to zobaczyć wewnątrz siebie chciałem do niej należeć. Nieważne, czy strzeliłem focha, czy też Bec sama postanowiła ze mną nie rozmawiać, nie potrafiłem zmienić tego, co czułem do tej dziewczyny. Choćbym nadal zachowywał się przy niej jak narcystyczny buc z przerostem ego, chciałem, by zobaczyła także moją dobrą stronę.
    Westchnąłem, a głos Rebeki stał się wyraźniejszy. Przeszła mi ochota na wodę. Zamiast pić wolałem patrzeć na dziewczynę, jak z koleżanką przechodziła głównym przejściem na tybunach, by znaleźć się tuż przede mną. Zaskoczony uniosłem brew. Nie wiedziałem, kim jest towarzyszka Bec, sąsiadka nie chciała tego wyjaśniać, za to nieznajoma uśmiechnęła się do mnie promiennie i wyciągnęła dłoń.
    Cześć, jestem Kitty. Ktoś tu chyba przedobrzył z Dumą i uprzedzeniem. Jestem koleżanką Rebeki z zajęć humanistycznych. Słyszałam od niej, że jesteś bardzo dobrym aktorem.
    Spojrzałem na koleżankę, ta patrzyła na mnie bez wyrazu.
    Ponoć jestem. przytaknąłem w miarę skromnie. Cześć, mam na imię Juan. A o co chodzi?
    Mamy pewien projekt do przygotowania. Musimy stworzyć wywiad o jakimś utalentowanym studencie naszej uczelni. Rebeca powiedziała, że ty taki jesteś. Nie chciałbyś więc zostać naszym gościem do wywiadu?
    Zaskoczony nie mogłem oderwać wzroku od sąsiadki. To chyba komplement, że mnie zaproponowała, prawda?
    Nie musisz się zgadzać odezwała się Bec, a część miłej atmosfey zniknęła. Jeśli masz inne sprawy czy też bardzo ciężkie próby, to znajdziemy kogoś innego.
    Nie! zaprotestowałem. Scena za mną mogła się zacząć walić, a ja z radością bym przystał na pomysł dziewczyn. Fakt, mam czasami napięty grafik, ale z chęcią będę waszym gościem.
    Świetnie! Kitty prawie zaklaskała w dłonie ucieszona. Czy możemy gdzieś usiąść, by cię poobserwować? Jesteśmy już po zajęciach, możemy wykorzystać czas, by zacząć.
    Ogłoszono koniec przerwt, musiałem wracać.
    Usiądźcie gdziekolwiek.
    Nowa koleżanka uśmiechęła się i odeszła, a ja spojrzałem na sąsiadkę.
    Bec... Przepraszam.
    Właścicielka pięknych obojczyków przekrzywiła głowę na prawo.
    Porozmawiamy później, teraz pokaż wszystkim, jaką gwiazdą jesteś. Powodzenia.
    Zadrżałem, gdy przez cztery sekundy czułem jej dłoń na swoim ramieniu. Rebeka dołączyła do koleżanki, a ja postanowiłem, że zrobię wszystko, by kolejne wspólne wspomnienia były miłe. Zwłaszcza dla niej.  

3 komentarze:

  1. Rebeka i Juan, miła z nich para, choć mają swoje perypetie. Fajnie użyłeś temat do scenki w przedstawieniu, a jak na prawde to do próby. Teraz Juan będzie musiał się naprawde postarać aby zaimponować i Kitty i Rebece, bo to o jej względu caly czas zabiega, no i o wybaczenie ostatniej gafy .

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się sposób przedstawienia tematu. Tego się nie spodziewałam! Nie znam wcześniejszej historii tej parki, jednak relacja między bohaterami mnie kupuje i jestem ciekawa, w którą stronę będzie zmierzać. To była dość krótka scenka, ale bardzo ciekawa i urzekły mnie opisy, szczególnie ten pierwszy, taki magiczny.
    Pozdrawiam cieplutko ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę od tego, że temat został super wykorzystany :D Słowa klucze też bardzo sprytnie wkomponowane :D A co do samego tekstu, hmmm... Byłem też w podobnej sytuacji co Juan, więc doskonale rozumiem jego zachowanie. Stara się pokazać dziewczynie, że jest jej wart, mimo że ona się nim nie interesuje. Niespełniona miłość jest okrutna :P

    OdpowiedzUsuń