ARSENAŁ

niedziela, 3 marca 2019

[4] Wilcza Wataha: Reguły gry ~ Estrela


Krótka scenka z moimi ulubionymi bohaterami na rozgrzewkę i dobry start w WAR. :)

         Irena otworzyła oczy. Oślepił ją blask promieni słonecznych, więc natychmiast zacisnęła z powrotem powieki. Nie czuła się gotowa na kolejny dzień. Marzyła, żeby zasnąć jeszcze chociaż na chwilę. Niestety, wraz z odejściem snu, zniknęła gdzieś ta słodka błogość otulająca czule wszystkie jej zmysły w błogosławionym letargu. Wróciła zdolność myślenia, wróciło także powonienie i dotyk. Nagle koc zaczął drażnić ją szorstkością, a w powietrzu wyczuła mdlącą woń alkoholu, potu i czegoś niedookreślonego mieszczącego się w gamie zapachowej pomiędzy zjełczałym masłem a znoszonymi skarpetami. Słońce wpadające przez szerokie okna zdążyło już nagrzać pokój na tyle, że zapachy stawały się dusząco nieznośne. Wpuszczenie powietrza do pokoju na pewno by nie zaszkodziło, niemniej jednak Irena myślała straszliwie wolno i ociężale, nie umiała nawet przypomnieć sobie gdzie jest, ani co robiła wczoraj. W jej umysł raz po raz burzliwie wdzierał się myśliwiec, którego śmigło z impetem rozrzucało wszystkie z trudem pozbierane wspomnienia i skojarzenia. Mozolnie próbowała odtworzyć wczorajszy dzień po raz kolejny i wciąż działo się to samo. Poirytowana tym faktem ponownie otworzyła oczy i uniosła się na łokciach. Tym razem to nie śmigło zabrzęczało w jej głowie, ale cały pokój zawirował jak szalona karuzela. Zupełnie bezradnie opadła na poduszkę. Zarejestrowała ten fakt dopiero kilkanaście sekund później. Na dodatek zdała sobie również sprawę, że choć nie potrafi sobie przypomnieć ostatniego posiłku, ten postanowił się zameldować, dobijając  się gwałtownie do bram przełyku. Z trudem powstrzymała odruch wymiotny. Zamknęła oczy i starała się wyrównać oddech, jednocześnie minimalizując ilość powietrza wdychanego, aby nie potęgować mdłości.
         – Wstawaj! – szorstki głos męski dotarł do jej świadomości z opóźnieniem. – Mamy spotkanie z Kutrem o dziewiątej. Musimy ustalić co dokładnie mu przekażesz.
         Irena zacisnęła wargi. Mdłości nie ustępowały, wspomnienia dnia wczorajszego nie wracały, natomiast zaczęło ogarniać ją coraz większe przerażenie. Ostatnio naprawdę o siebie nie dbała. Odwiedzała dziwaczne miejsca, spotykała ludzi z marginesu, odżywiała się jak wszyscy w oddziale nadgnitymi warzywami i gliniastym chlebem. A co jeśli zaraziła się od kogoś tyfusem? Wprawdzie nie zauważyła u siebie wysypki, ale pamiętała jak ojciec opowiadał, że wysypka pojawia się późno. Może zresztą to nie tyfus, ale coś innego? Walcząc z mdłościami próbowała przypomnieć sobie o jakich jeszcze chorobach opowiadał jej ojciec.
         – Irena! Głucha jesteś? Trzydzieści pompek, ale już!
         – Aleks... ja umieram. – Spojrzała na dowódcę spod półprzymkniętych powiek. – Umieram  – powtórzyła raz jeszcze mocniejszym głosem, po czym odruchowo zasłoniła usta dłonią, ale na szczęście nie doszło do tragedii. Wczorajszy posiłek zdołał utrzymać się na stanowisku.
         – Co jest? – Zaniepokojony przyjrzał jej sie uważniej i niemal natychmiast dostrzegł opróżnioną prawie do dna butelkę leżącą smętnie obok łóżka. Złapał się za głowę. – Przegięłaś, panienko – mruknął z dezaprobatą, po czym poszedł po wiadro i podstawił je koło łóżka, tuż obok głowy. Następnie otworzył szeroko okno.
         – Będziesz rzygać? – zapytał przyglądając się krytycznie bladej twarzy dziewczyny i kurczowo zaciśniętym ustom. – Weź, obróć się na bok.
         – Co mi jest, Aleks? – znów otworzyła oczy i spojrzała na niego nieco przytomniej. – Ja nic nie pamiętam, zupełnie nic. Musisz wezwać lekarza. Nie chcę umierać.
          Wcale nie umierasz, tylko masz kaca – podniósł flaszkę i dopił resztkę bimbru, po czym skrzywił się.
         – Co mam? – nie rozumiała zupełnie o czym mówił. – Ten kas to jakaś bakteria?
         – Kac – poprawił ją z rozbawieniem – to taka jednodniowa niemoc, nawet nie choroba. Dojdziesz do siebie po kilku godzinach... może kilkunastu. Nie potrzebujesz lekarza.
         – Skąd wiesz? Miałeś to kiedyś? – dopytywała wciąż przestraszona.
         – Tak, wczoraj – parsknął śmiechem – Dobrze że zacząłem tą flaszkę, bo gdybyś wypiła ją całą to nawet lekarz by nie pomógł. Witamy w świecie dorosłych, panienko.
         – Nie pamiętam co się wczoraj działo. – Udała że nie słyszy ironii w jego głosie. – To niepokojące.
         Aleksander nagle spoważniał. Wychylił pustą butelkę raz jeszcze, jakby chciał po prostu zająć czymś usta i nie odpowiadać na to pytanie. Irena dostrzegła ten czczy zabieg, który tylko zirytował ją bardziej. Złapała Aleksa za ramię.
         – Co się wczoraj działo?!
         – Było nie chlać – wzruszył ramionami.
         Wściekła usiadła gwałtownie na łóżku, lecz niespodziewany ruch nie wyszedł jej na dobre. Zdążyła tylko przechylić się na bok, tak żeby skierować zawartość swojego żołądka wprost do podstawionego wiadra. Odkaszlnęła, splunęła i przetarła usta ręką, po czym zdała sobie sprawę z obrzydliwości swojego poniżenia.
         – Przepraszam... – mruknęła bez skruchy, raczej z zażenowania.
         – Wody? – zapytał wyrozumiale. Skinęła tylko głową w odpowiedzi.

         Udało jej się zdrzemnąć jeszcze godzinę, może dwie. Później obudził ją Aleks.
         – Zbieraj się, zaraz przychodzi Kuter – oznajmił, mimo że po przebudzeniu jej świadomość funkcjonowała dużo lepiej i pamiętała o spotkaniu.
         – Tak jest – mruknęła i powoli zwlekła się z łóżka. Małymi łyczkami wysączyła kolejną szklankę wody. Jak dobrze, że chociaż wody jest pod dostatkiem – pomyślała. Wiadro z wymiocinami zostało w międzyczasie uprzątnięte. Trudno było jej uwierzyć, że dowódca po niej posprzątał. Zwykle wydawał się być bardzo zasadniczy. Dotarło do niej także, że spożywanie alkoholu przez rekrutów było regulaminowo zakazane, szczególnie podczas akcji. Aleks do tej pory dał się poznać jako fanatyczny wyznawca regulaminu, więc ta niespodziewana wyrozumiałość z jego strony wydawała się Irenie podejrzana. Wstała i podeszła do stojącej w kącie umywalki, żeby obmyć twarz. Zobaczywszy się w lustrze, zamarła.
         – Przyklep to jakimś pudrem czy coś – dobiegł ją głos Aleksa – Wy kobiety macie jakieś swoje sposoby na takie rzeczy.
         – Mam przyklepać... TO?! – wskazała na fioletową wyspę opuchlizny biegnącą skośnie od skroni przez cały policzek aż do linii żuchwy, pokrytą szerokim strupem zaschniętej krwi.
         – Na miłość boską, po prostu coś zrób. Nie możesz tak chodzić po ulicy.
Słowa Aleksa nie dotarły do niej, bo nagle z całą mocą wróciły wspomnienia poprzedniego dnia, ukryte do tej pory w bezpiecznej studni wysokoprocentowego bimbru. Z radością roztrzaskałaby je śmigłem samolotu wirującym w głowie w stanie pijackiego upojenia, ale teraz nie była już stanie się ich pozbyć. Wróciły do niej niczym kamień u szyi, duszący, ciążący i ciągnący prosto na dno.
         Odwróciła się do dowódcy.
         – Pamiętam – powiedziała ostro – Wszystko pamiętam.
         – Irena, przestań się mazać. Weź się w garść.
         – Jak mam wziąć się w garść? – wychrypiała ze ściśniętego gardła – Ty nie wiesz.. ty nie masz pojęcia o czym mówisz.
         – Daj spokój, przed chwilą nie pamiętałaś. Potrzebujesz trochę czasu i tyle. Ale teraz tego czasu nie mamy, bo zaraz przychodzi Kuter i...
         – ZAMKNIJ SIĘ!       – ryknęła wściekle i rzuciła się na Aleksa z pięściami. Nie zastanawiała się ani przez chwilę nad swoją reakcją. W tym momencie pragnęła tylko jednego – wyrzucić z pamięci wszystkie wspomnienia i pogrzebać je na zawsze. Uderzyła go kilkakrotnie, na oślep, aż stanowczo złapał ją za nadgarstki. Tak mocno że poczuła ból.
         – Uspokój się – powiedział, a w jego głosie wyczuła irytację.
         – Wszystko przez ciebie! – krzyknęła mu prosto w twarz, próbując się oswobodzić. Miotała się bezskutecznie jak ryba uwięziona w sieci. W końcu zdała sobie sprawę jak bardzo jest żałosna w swoim amoku. Przestała się wyrywać, a on puścił jej dłonie. Stała naprzeciwko ze wzrokiem wbitym w ziemię, zastanawiając się co teraz usłyszy. W głowie przesuwały się wciąż obrazy z tamtego wieczoru, wywołując ból i upokorzenie. Równocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że jej zachowanie nie spodoba się dowódcy.
         – Już? Przeszło ci? Wykrzyczałaś się? – zapytał oschle – Jesteś z siebie zadowolona? Uważasz, że tak zachowuje się żołnierz?
         – Aleks, on próbował mnie...
         – Wiem. Zabiłem skurwysyna – stwierdził rzeczowo – ale teraz nie odwalaj tutaj histerii, rozumiesz? Jesteśmy w bagnie, bo zabiliśmy go bez rozkazu, to jest morderstwo i powinniśmy iść pod sąd.
         – TY go zabiłeś. – Na wspomnienie sztywniejącego ciężkiego ciała bezwładnie osuwającego się na jej ciało oraz przeraźliwie martwych oczu zamordowanego, wstrząsnął nią dreszcz.   
         – Tak, biorę to na siebie – odparł po krótkiej chwili ciszy – I chociaż jesteś durną egoistką, zrobiłbym to samo drugi raz. Oczywiście jesteś przerażona, że mogłem zabić człowieka ot tak. Zaraz zrobisz mi wykład na temat godności ludzkiego życia i spróbujesz przekonać mnie, że można było znaleźć inne rozwiązanie.
         – Mogłeś go tylko zranić!
         – Nie pierdol, Irena. Wjebałby ci kulkę w gardło tak że wyszłaby potylicą. Nie miałem ochoty na to patrzeć.
         – Jesteś mordercą. – Nie zabrzmiało to w jej ustach jak oskarżenie, bardziej jak stwierdzenie faktu, który ją przerażał i którego nie była w stanie zaakceptować. Niemniej jednak Aleksander odebrał to jako atak.
         – Posłuchaj mnie uważnie panienko... – W jego oczach zalśniły iskry wściekłości. – Może i jestem mordercą, ale o tym zawyrokuje sąd. Jeśli myślisz, że pociągnąłem za cyngiel bo po prostu lubię zabijać to z radością poczekam na moment w którym to ty zapiszesz sobie kogoś na sumieniu. Jestem ciekaw czy wtedy też będziesz ferować wyroki z taką zaciętością czy może sama strzelisz sobie w łeb, bo nie będziesz umiała żyć ze świadomością, że pozbawiłaś kogoś życia. Nie chciałem wyciągać konsekwencji z tego jak się napierdoliłaś bimbrem, ale twoje dzisiejsze zachowanie pokazuje, że przyda ci się trochę dyscypliny. Myślę, że Kohrel...
         – Zamierzasz na mnie donieść do Kohrela?! – przerwała mu oburzona.
         – Niewykluczone – odparł chłodno.
         – Wyjdzie na to, że sobie nie radzisz – prychnęła ze złością. Jedyne co jej pozostało to nadepnięcie na ego dowódcy. Za żadne skarby świata nie chciała wylądować u porucznika na dywaniku.
         – Tak? – żachnął się – W porządku. Nie powiem o niczym Kohrelowi. Ale wiedz, że u mnie nie będziesz mieć już taryfy ulgowej. A gwałty zdarzają się w wojsku. Nawet u tych walczących po jednej stronie.
         – Grozisz mi?! – odruchowo cofnęła się o krok
         – Absolutnie nie. Uświadamiam ci tylko, że wolisz mieć we mnie sojusznika niż wroga.
         – Tak czy siak odpowiesz przed sądem – warknęła.
         – Nie, ponieważ jesteś jedynym świadkiem. A tymczasem zdasz w raporcie że zgubiłaś trzy naboje i poniesiesz za to regulaminową karę.
         – Nigdy w życiu nie będę cię kryć za morderstwo!
         – Nigdy w życiu nikt ci nie uwierzy – odparł z satysfakcją, a Irena boleśnie zdała sobie sprawę, że Aleksander ma rację. Cieszył się nieposzlakowaną opinią w oddziale, w przeciwieństwie do niej. Kobiety miały trudniej, szczególnie kobiety które nie umiały się dostosować do reguł gry, tak jak ona.
         – Więc jak będzie? Mamy umowę czy może potrzebujesz małej nauczki?
Wzdrygnęła się na samą myśl o tym, że miałby ją dotknąć. Z trudem w ogóle dopuszczała do siebie myśl, że Aleks byłby zdolny do takiej podłości, żeby posiąść ją siłą. Z drugiej strony miała świadomość, że gdyby chciał, mógłby to zrobić zupełnie bezkarnie. Nikt nie uwierzyłby w jej oskarżenia, a uciekając zostałaby potraktowana jako dezerterka. Nie istniało żadne lepsze wyjście z sytuacji, niż po prostu zdać się na łaskę i niełaskę dowódcy.
         – Zrobię co sobie życzysz – wycedziła przez zęby.
         – To chciałem usłyszeć – stwierdził z nieskrywaną satysfakcją – A teraz przygotuj się i zrób coś z twarzą, Kuter powinien przyjść za pięć minut.   
         – Tak jest! – odpowiedziała służbiście, mimo że najchętniej strzeliłaby Aleksandra w twarz.   


7 komentarzy:

  1. Jakby co jestem nowa w tym uniwersum i bazuję tylko na tym tekście, stąd tak, a nie inaczej oceniłam zachowanie bohaterów :') kurczę, sytuacja jest ciężka, ale pod koniec Aleksander zachował się jak dupek, grozić kobiecie czymś takim? No naprawdę... Ale z drugiej strony rozumiem jego irytację, no bo jednak kurde on jej uratował życie, zabił dla niej człowieka! A ona mu nawet nie podziękowała (nie za morderstwo, ale za uratowanie życia) i od razu wyjechała z pretensjami! Aczkolwiek zachował się jak dupek pod koniec. Groźby sobie mógł oszczędzić...
    Ogólnie tekst bardzo mi się podoba :D przeleciałam przez niego błyskawicznie, cudny opis kaca XD chociaż nieprzyjemny dla bohaterki, bardzo malowniczy. Z błędów zauważyłam w paru miejscach braki przecinków, ale nie powiem, gdzie, bo za bardzo wciągnęłam się w akcję, żeby śledzić te małe cholery :D
    Czekam na więcej i pozdrawiam cieplutko ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie zarysowane charaktery postaci :D Aleksander doświadczony, "znający życie" i "zielona" Irena, ktora nawet dopiero kaca się uczy :D Nie wiem co prawda kiedy i gdzie akcja tekstu się toczy, ale zakładając że to w miarę czasy współczesne (kobieta w armii), to nie grają mi myśliwce ze śmigłami :P Już pod koniec II Wojny Światowej zaczęto wprowadzać myśliwce z silnikami odrzutowymi :P Możliwe, że chodziło o śmigłowce, ale to tylko takie moje czepialstwo :D W każdym razie, tekst bardzo fajny, z chęcią poznam dalsze i wcześniejsze losy Ireny oraz Aleksandra :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mea culpa, nie wspomniałam że akcja dzieje się podczas IIwś. Irena pamięta głównie Messery ze śmigiełkiem z przodu. Propsuję wiedzę o militariach, mnie jej ciągle brakuje, więc wszelkie uwagi w cenie. 🙂 Cieszę się że się podobało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! II Wojna Światowa ^^ Teraz będę jeszcze bardziej czekał na jakiś tekst :D Spoko, mi też jeszcze daleko do jakiegoś znawcy w tym temacie :D I bardzo się podobało, także oby wkrótce pojawiło się coś nowego od Ciebie :D

      Usuń
  4. Masz bardzo fajny styl pisania, aż się płynie przez tekst czytając, nic mnie nie zatrzymuje, ani nie wytraca ze skupienia.
    Nie zdawałam sobie sprawy , że Irena ( bardzo fajne imię) jest członkiem oddziału. Kac na początek ważnego dnia i to taki kac morderca.
    Czyżby wczoraj wydarzyło się coś między Ireną ,a dowódca? intrygujący ten problem z pamięcią.
    O kurcze ale akcja się zagęściłą, tego się nie spodziewałam, morderstwo w obronie Ireny ... a teraz sąd. Ona jest niesprawiedliwa w stosunku do Aleksa , gdyby nie on to wszytko skonczylo by sie tragedia , a może nawet wąchałaby kwiatki od spodu.

    Podpadła mi Irena na końcu, mam nadzieję, że z tego wyjdą oboje.

    OdpowiedzUsuń
  5. O. Łał. Powiem Ci, ze jestem pod wrażeniem i mam wrażenie, że ta historia niexle ewouluje. Relacja postaci jest... Łał. Naprawdę. Lubię takie nieoczywiste, trudne relacje. Po pierwsze to niesamowicie się wciągnęłam, wiesz? Swietnie to poprowadziłaś. Zapaliła mi się pomarańczowa lampka, jak Aleks się spiął - było to czuć - gdy Irena przyznała, że nie pamięta co sie działo poprzedniego dnia. Pomyslałąm wtedy, że moze miedzy nimi do czegoś doszło. A potem jak Irena sb przypomniała, a Ty nie od razu wyjawiłaś, co konkretnie... To było dobre! Miałam w głowie tylko takie "co sie tam odjebao" i marszczylam brwi, smigając wzrokiem od poczatku wersu do konca. Grubo. Jest grubo. Opisy brutalne i szczere, oddają doskonale brudny wojenny klimat, nie ma tu ubarwiania, nie ma idealizowania, bardzo mi się to podoba. Pomysl, ze faktycznie, ktos kto ma 1 raz powaznego kaca moglby pomyslec, ze serio zachorowal, trafiony zatopiony. Ale i tak najbardziej teraz bede myslec nad Aleksem i jego zachowaniem. Potrafił zabic w obronie kobiety, ktorej jednoczesnie potem , no, na to wychodzi, grozi gwaltem ;D O ja nie moge, uwielbiamy takie niejednowymiarowe postacie. Ja zawsze wypatrze sb ulubiona postac i czasami mi, wiesz, odjebuje tak, że... pisze fanficki xd Takze uwazaj. Bo Alek ma taki własnie potencjal w moich oczach. Ma magnes. A ta relacja z Ireną no istne kaboom! Chce wiecej.
    Jesli chodzi o strone techniczna, zabrakło paru przecinków. Wecej nie zauwazylam, wpadlam w amok. Ale opisy, piekne, odzierajace rzeczywostosc ze zbednych odzobnikow... Piękne.

    OdpowiedzUsuń