ARSENAŁ

niedziela, 24 lutego 2019

[3] Kosmiczne Kłopoty: Strzelanina na statku ~ Kamil


Na początku pisałem na pierwszy temat, ale tekst tak mi się nie kleił a fabuła była tak beznadziejna, że szybko to wywalił. A potem zacząłem pisać ciąg dalszy przygód Xandra i D3M0-LK4 :D Dwa poprzednie teksty z tego uniwersum są w serii “kosmiczne kłopoty”





Skoczek pędził w przestrzeni kosmicznej. Mimo prędkości nadświtlnej, podróż bardzo się dłużyła. Włączyłem więc kolejny odcinek Gwiezdnych Roszad. Tym razem byłem fair wobec LK4 i na jego wewnętrzny przekaźnik również rzuciłem obraz z serialem.
            Kosmiczny Anioł Seraphinn który tak żywo wyznawał swoje uczucie do księżniczki kergowskiej w poprzednim odcinku, tym razem stał przed obliczem króla Kerg. Obok monarchy zadowolony z siebie siedział służący, który widział wyznanie miłości Seraphinna i doniósł o tym swojemu władcy.
Król odezwał się w swoim mlaszczącym języku. Po chwili lektor przetłumaczył jego słowa:
- Zbałamuciłeś mą córkę, zwyrodnialcu! Za tę zniewagę czekają cię katusze w moich kosmicznych lochach!
            Seraphinn zupełnie nie przejął się groźbami króla. Zdjął swój hełm, nie zważając na toksyczność atmosfery planety Kerg.
- Nie! Nie! Nie ściągaj hełmu! Przecież możesz od tego zginąć! - usłyszałem krzyki LK4 z ładowni.
            Dusząc się, Seraphinn przemówił językiem międzygwiezdnym do władcy.
- Kocham twoją córkę, królu! I jeżeli bycie z nią oznacza moje cierpienie, to jestem na nie gotów!
- Głupcze, więc zginiesz teraz! - lektor znów przetłumaczył wypowiedź króla. Nagle monarcha Kergów wyjął z boku tronu pistolet plazmowy i strzelił w stronę Kosmicznego Anioła. Głowa Seraphinna zniknęła w jednym momencie, a jego ciało osunęło się na podłogę.
- Nieeeeee! - krzyknęli zarówno księżniczka kergowska, która nagle pojawiła się w sali tronowej, jak i LK4. Z ładowni następnie padło - Nie oglądam więcej tego badziewia! Zabili moją ulubioną postać, moje życie straciło sens.
            Pokręciłem tylko głową z niesmakiem i wróciłem do oglądania serialu.
            Wkrótce odcinek się skończył, więc poszedłem do ładowni. LK4 dłubał coś przy swoim nadajniku.
- Co tym razem kombinujesz, co? - zapytałem.
- No Derianin zniszczył mój nadajnik, pamiętasz? Więc muszę go naprawić, nie?
- Wypadałoby - powiedziałem niepewnie. - Może ci pomóc?
- Nie, nie. Świetnie sobie radzę. Jeszcze tylko skalibrować i już - z głowy robota dobiegło ciche kliknięcie. - No i super! Jesteśmy znowu w kontakcie. Prawie jak telepatia!
- Albo jak przekaz falami radiowymi?
- Zero w tobie fantazji, Xandro.
Nagle Centralny Komputer Statku podniósł alarm. Irytujący, wysoki dźwięk wypełnił pokład. Pobiegłem na mostek sprawdzić o co chodzi.
- CKS, raport!
Od strony pulpitu sterowniczego odezwał się kobiecy głos.
- Niezidentyfikowany obiekt w sektorze trzecim. W odległości jednego roku świetlnego od Skoczka. Rozmiar klasy piętnastej. Nie porusza się. Odległość zbyt duża na dokładny skan.
- Może to kosmiczny motel dla strudzonych gwiezdnych podróżnych? - zawołał z ładowni robot. - Na pewno mają wygodne łóżka i gorącą czekoladę. Wstąpmy na chwilę, znudziłem się już lotem. Albo może to kosmiczna pączkarnia? Zjadłbym dobrego bajtowego pączusia...
- Zamknij się! - wrzasnąłem na LK4. Mimo, że robot był pozytywnie nastawiony, ja byłem bardzo poddenerwowany. Z reguły tak duże obiekty w przestrzeni kosmicznej nie wróżyły niczego dobrego.
            Z każdą minutą byliśmy coraz bliżej obiektu. Komputer dostarczał więcej wiadomości o nim. I nie były to dobre wieści.
- Wlatujemy w strefę radarową obiektu. Obiekt nas namierza. Wykrywam silny arsenał. Działo protonowe, działka laserowe, karabiny pulsacyjne i plazmowe a nawet wyrzutnia kinetyczna. Obiekt wytwarza wielkie ilości ciepła. Wykrywam mnóstwo istot w obiekcie. Obiekt widoczny za pięć, cztery, trzy, dwa, jeden.
Powoli, majestatycznie, obiekt zaczął rosnąć na wizjerze. W ułamku sekundy zorientowałem się co to takiego. Planetostatek - ogromna jednostka floty kosmicznej, mogąca transportować populację całej planty. 
- Otrzymujemy przekaz od obiektu.
- Odtwórz - powiedziałem przejęty.
Na wizjerze pojawiło się ogromne, obślizgłe oko.



- Witaj ziemska istoto! Znalazłaś się w strefie panowania Zerfinu! Pokłoń się przed naszą potęgą! - głos z wizjera był przerażający, nienaturalny, strasznie niski i jednocześnie skrzeczący. - Zostaniesz wciągnięty przez naszą wiązkę ściągającą. Opór jest bezcelowy.
            Transmisja nagle się urwała, a ja zakląłem paskudnie. Nagle Skoczek zaczął dziwnie skręcać w stronę planetostatku.
- CKS, wyłącz autopilota, wyjdź z nadświetlnej.
Komputer wykonał polecenie. Bezwiednie ściągani byliśmy w stronę ogromnego statku. Był on coraz bardziej wyraźny. Podłużny kształt, ciągnący się na wiele kilometrów. Zakończony z jednej strony ogromną kulą, a na środku znajdowały się dwa kręcące się pierścienie.
            Wstałem z fotela pilota i poszedłem do ładowni.
- Czyli co? To nie pączkarnia? - zapytał robot.
- Nie. D3M0-LK4, przygotuj swoje systemy obronne. Atakujesz tylko na mój znak.
            Robot wykonał polecenie bez chwili zastanowienia. Przeładował broń, sprawdził odczyty amunicji i naładowania akumulatorów po czym stanął w pozie gotowości. Również i ja zacząłem się przygotowywać. Założyłem kombinezon, przeładowałem pistolet laserowy, dobrałem jeszcze na wszelki wypadek pistolet plazmowy, a następnie stanąłem obok robota.
- W końcu będzie się coś dziać! - LK4 podekscytował się.
            Poczułem dziwne szarpnięcie. Zostaliśmy zadokowani do planetostatku. Właz do ładowni gwałtownie się otworzył. W przejściu stanęły dwie pokraczne istoty. Długie i cienkie ciało przypominało bardziej kij niż tułów. Zamiast nóg miały po kilkanaście macek. Ręce również miały postać macek, z tym że były tylko cztery. Na czubkach tułowia znajdowało się to paskudne oko, które widziałem na transmisji. Obaj Zerfini ubrani byli w skafandry, a oczy umieszczone były w hełmach przypominających okrągłe akwaria.
- Pójdziesz z nami - znowu ten paskudny głos. Tym razem jednak należał do jednego z kosmitów stojących w przejściu.
- Już? - zapytał zniecierpliwony LK4.
- Nie, idziemy najpierw z nimi. Zobaczymy czego chcą.
            Ruszyliśmy za jednym z Zerfinów. Korytarz którym nas prowadził, był dziwnie mokry. Po chwili sobie uświadomiłem, że przecież Zerfinowie są istotami wodnymi, więc najpewniej jeszcze chwilę temu była tutaj ciecz w której pływają codziennie. Coraz mniej mi się to podobało, wystarczy że zaleją korytarz i będzie po nas. No, albo raczej po mnie, LK4 nie poczułby pewnie różnicy.
            Korytarz bardzo się ciągnął. Nie minęliśmy ani jednego kolejnego Zerfina, jedynie kilka włazów po prawej stronie. W końcu stanęliśmy przed wielkimi wrotami. Zacząłem podejrzewać, że prowadzą do tej wielkiej kuli, która znajdowała się na szczycie statku. Gdy się otworzyły, okazało się, że prawie zgadłem. Znaleźliśmy się w pomieszczeniu które znajdowało się wewnątrz tejże kuli. Było szklane, więc doskonale widziałem co w niej się znajduje. I nie był to przyjemny widok. Kula była wypełniona cieczą a w niej pływało bez kombinezonów tysiące Zerfinów.
            Na środku pomieszczenia stał nieco większy od naszych wartowników kosmita. Po jego bokach stało kilku uzbrojonych gwardzistów.
- Witaj ziemska istoto. Jestem Dur’ha-zah, arcyadmirał planetostatku Zerfinów. Zmierzamy do układu Nio, gdzie zamierzamy się na stałe osiedlić. Postanowiliśmy zaprosić cię, abyś poczuł naszą potęgę i przekazał swoim ludziom, iż nie należy z nami zadzierać.
            LK4 parsknął śmiechem na te słowa, więc spojrzałem na niego karcąco.
- Wybacz, Dur’ha-zahu. Mój robot jest dość nieokrzesany. Bardzo nam miło, iż zostaliśmy wybrani na posłańców - ukłoniłem się w jego stronę. I w tym momencie LK4 wypalił z minidziałka plazmowego, roztapiając arcyadmirała. - Coś ty zrobił?!
- A to nie był twój znak?
- Nie!!!
- Ups, to niechcący w takim razie.
            Wartownicy w końcu zorientowali się, co się stało i wymierzyli w naszą stronę swoją broń. Podniosłem ręce w górę, w geście poddańczym. Spojrzałem na miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stał arcyadmirał. I zamarłem. LK4 wystrzelił tak mocny ładunek plazmy, że szkło zaczęło się topić w tamtym miejscu. 
- LK4, spadamy stąd - powiedziałem w swoim ojczystym języku do robota.
- Już? A ja chciałem jeszcze trochę postrzelać.
- Nie ma czasu, zaraz to… - i na te słowa szyba zaczęła pękać, a do środka wlewać się ciecz z kuli. - Biegiem!
            Rzuciłem się w stronę wrót. Robot ruszył za mną, jednak nie omieszkał ostrzelać pozostałych kosmitów w pomieszczeniu. Biegliśmy oboje z powrotem długim korytarzem. W końcu udało nam się dotrzeć do włazu, z którego przyszliśmy. Był on jednak zamknięty. Zakląłem okropnie, bo ciecz zaczęła szybko wypełniać korytarz, sięgała mi już do kostek.
- LK4, otwórz właz!
- A może jakieś proszę?
- Nie mamy na to czasu!
- Phi! Typowe.
Robot wprowadził sondę do komputera obok drzwi. Woda sięgała mi już kolan.
- Co tak długo?!
- Szukam odpowiedniej komendy. To nie jest wasze ziemskie proste sezamie otwórz się, to jest ciąg binarny!
            Nagle właz się otworzył, wskoczyłem do środka, robot za mną.
- Uff… Udało się! - powiedziałem zadowolony, po zamknięciu włazu do statku. Rozkazałem autopilotowi startować, a sam ruszyłem do ładowni zdjąć kombinezon cały przemoczony tą dziwną cieczą kosmitów.
- Ha! Ale pokazaliśmy tym Zerfinom, że to z nami nie wolno zadzierać! - powiedział LK4.
- Nie odzywam się do ciebie za to. Teraz oprócz nagrody za moją głowę, mam jeszcze całą rasę przeciwko sobie.
- Ej, no weź. Nie gniewaj się na swoją bratnią duszę.
- Coś ty powiedział?!
- Nie. Gniewaj. Się. Na. Swoją. Bratnią. Duszę - LK4 robił specjalnie przerwy między wyrazami. - Co ci? Ogłuchłeś czy jak?
- Jesteś ROBOTEM! Ty nie masz duszy! A nawet gdybyś miał, to nie bylibyśmy bratnimi duszami! Bylibyśmy jak pies i morderczy rzep, który się go przyczepił i zabija każdą napotkaną istotę przez psa! - dopiero po chwili zorientowałem się, jak bardzo głupie było to porównanie.
- No wiesz ty co? A który rzep słyszałby i nagrywał każde twoje przekleństwo i podśpiewywanie w kombinezonie?
- ŻE CO?!
- A, nic, już nic.
- Coś ty znowu zrobił?!
- Yyy… Trochę ulepszyłem swój nadajnik, hehe. Teraz będę słyszał cię zawsze i wszędzie. Zupełnie jak telepatia między bratnimi duszami.
Uderzyłem się dłonią w czoło i zmęczony wróciłem na fotel pilot. A Skoczek gnał już w nadświetlnej w stronę systemu Urbanis.





 


5 komentarzy:

  1. O tak:) Lubie kosmiczne kłopoty, pamiętam poprzednie teksty ,wiec powinnam się połapać, o co chodzi w tej części. Zaczynajmy!

    Rozumiem, że Xander ogląda serial ( czyli on prowadzi narrację w pierwszej osobie) oraz druga narracja w 3 osobie prowadzona przez ? Lektora serialu? Troszeczkę mnie rozprasza zgadywanie, co jest akcją serialu, a co jest odczuciami Xandera podczas oglądania.



    Myśle, że jeśli chciałeś w jednym tekście użyć i narracji pierwszoosobowej i trzecioosobowej to mogłeś to troszeczkę wyrażniej rozdzielić, co jest akcją serialu ( np jeden akapit) a potem kolejny akapit reakcji Xandra czy D3M0-LK4 na to co się wydarzyło, bo czytając to, czuję się troszeczkę tak jakbym siedziała w jednym pokoju z toba i co pięć sekund skupiała się na serialu, a potem na sekunde na tym, co ty do mnie mówisz. Ani w pełni nie zrozumie serialu, ani tego o czym rozmawialiśmy. Pomarudziłam sobie, ruszajmy dalej.

    Wartka akcja się zrobiła między królem a Seraphinnem. Fajnie to opisałeś.

    Oj też bym zjadła dobrego bajtowego pączusia, szczególnie, że zbliża się tłusty czwartek!

    Wracając na pokład statku: ta flota także mnie zaniepokoiła w przeciwieńswtwie do LK4.
    O nie@! Kosmici atakują:O Tak emocjonalnie opsałeś przygotowania do kontrataku czy tez obrony, że sama miałam ochotę sięgnąć za broń. Znowu wpadłam do twojego świata.

    Czytając opis opcego, mozna było zobaczyć moją skwaszoną minę ( te macki i był dziwnie mokry...), ale dobrze i bardzo obrazowo opisane:)

    LK4 ale wpadka, choć sama tylko na to czekałam haha

    Było niebezpiecznie, zabawnie i była akcja. Bardzo fajne to Syfy sobie piszesz. Czekam na kolejną część.





    OdpowiedzUsuń
  2. "- Nie oglądam więcej tego badziewia! Zabili moją ulubioną postać, moje życie straciło sens." <--- To przeżywanie LK4. Już go lubię, a to moja pierwsza styczność z tą serią!
    "- Czyli co? To nie pączkarnia? - zapytał robot." <--- Serio. Naprawdę go lubię. A to, co potem odwalił, bo myślał, że Xander dał mu znak... XD Serio, kupił mnie.
    "- No wiesz ty co? A który rzep słyszałby i nagrywał każde twoje przekleństwo i podśpiewywanie w kombinezonie?" <---- NAPRAWDĘ. KUPIŁ MNIE. A to tylko robot. Coś ty ze mną zrobił?!
    Powiem tak, ten tekst bez LK4 nie byłby taki sam. Wszystko wygrał! No i od razu czuć tutaj kosmiczy klimat, także propsuję. Fabuła może nie była jakoś super rozwinięta i pomysłowa, ale postacie wszystko ubarwiają. Chętnie przeczytam coś więcej o Xandrze i LK4 :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    A ja ich pamiętam i miło mi się zrobiło, że mogę znowu się z nimi spotkać :)
    To przeżywanie serialu - miałabym taką samą reakcję co robot! Po co oglądać, kiedy nie ma ulubionej postaci? To przecież bez sensu.
    Bardzo wciągający opis, dałam się porwać. Przez plastyczność zdań nie miałam najmniejszego problemu z wyobrażeniem sobie tego wszystkiego. Świetna akcja ze zwrotem, zabawna końcówka i ja mam ochotę na więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd Ty czerpiesz pomysły;D Opis tego serialu - nie spodziewałam się, ze nam tu zaprezentujesz jego fragment - no powinni kupić od Cb scenaiusz i puszczac obok Star Treka xd jest tło, jest fabuła, jest wątek romantyczny, jest scfi ;D Bardzo bogaty detal.

    Haha, chyba tłusty czwartek znalazł odbicie w tym tekscie, skoro nawet LK4 mowi o pączkach xd

    Tekst obfituje w specjalistyczny język, co tworzy chwytliwą, wiarygodną atmosferę. Tak jak kocham fantasy, tak scfi tak srednio raczej, ale tu sie nie ma do czego doczepic, jesli chodzi o strukture tego typu tekstu. No i jest LK4, który dodaje plus 500 do mojej sympatii dla teggo gatunku ;D
    Naprawdę jestem pod wrazeniem tego świata. Wszystkie te elementy, terminy... Zefirowie jako istaty wodne... Łał. Podziwiam.

    w tym momencie LK4 wypalił z minidziałka plazmowego, roztapiając arcyadmirała. - Coś ty zrobił?!
    - A to nie był twój znak?
    - Nie!!!
    - Ups, to niechcący w takim razie. <--- :D:D:D:D serio? :D:D:D ahahaha xdxd

    - Jesteś ROBOTEM! Ty nie masz duszy! <333333

    Pobiegłem na mostek sprawdzić (przecinek) o co chodzi.

    mała literówka - nadświtlnej
    chyba krótkie myślniki widzę przy dialogach? Powinny być półpauzy, ale to na pewno juz wiesz xd I akapity tez sie zestresowały i pochowały przy dialogach. Chyba jakiś edytor tekstu zrobił Ci na złość xd

    A, no i swietnie wpleciony temat. Wydaje mi sie, ze najlogiczniej ;)
    Serio. Jesli cos ma mnie przekonac do scfi, to Twoje teksty właśnie. Bawiłam się lepiej niż kiedykolwiek, a nie potrafiłam obczaic nawet Gwiezdnych Wojen xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako fan Gwiezdnych Wojen jestem pod absolutnym wrażeniem tej serii <3 Bardzo podobało mi się zestawienie zwykłego życia na statku kosmicznym, kiedy to można w spokoju obejrzeć ulubiony serial (fajnie, że odcinek obejrzeli do końca, bo wydaje mi się, że byliby bardziej poddenerwowani jeszcze, gdyby ktoś im przerwał seans w połowie!), a z drugiej strony napatoczył się jakiś ambaras XD Zupełnie nie czułam się przytłoczona nazwami, opisy były mega czytelne i jestem bardzo ciekawa, czego chcieli ci Zerfini XD Zupełnie nie spodziewałam się, że robot źle odczyta zamiary i wystrzeli, ale dobrze, że zdążyli nawiać :D Fajnie też narysowana jest relacja między bohaterami, oczywiście, że są bratnimi duszami! Roboty tez mogą mieć dusze! :D Sci fi jest super i mam szczerą nadzieję poczytać coś Twojego w przyszłości! <3

    OdpowiedzUsuń