ARSENAŁ

poniedziałek, 18 lutego 2019

[2] Z pamiętnika Niki ~ Monika



Rozdział I
24. 11.2018
Niezapowiedziany gość z różami herbacianymi.



Gdy usłyszałam alarm budzika otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku i powoli zaczęłam się rozciągać. Była 8 rano. Byłam niewyspana po nocnym czytaniu książki, ale coś nie dawało mi spać w mojej głowie był cały czas Adrian i nasza ostatnia kłótnia w ostatni weekend. Pokłóciliśmy o to, jak spędzamy święta Bożego Narodzenia. Ja chciałam jak co roku z rodziną, a on chciał jechać w góry i zostać tam do Nowego roku.
Wróćmy do tego co się działo po przebudzeniu , a więc powoli wstałam z łóżka, podeszłam do okna i odsłoniłam rolety. Na niebie widniało już słońce. Wiedziałam, że to będzie piękny dzień. Z daleka zauważyłam stado galopujących koni. Przez chwilę przyglądałam się im. Gdy tak się im przyglądałam, usłyszałam drapanie drzwi. Więc podeszłam do drzwi i otworzyłam je. To był Nico, próbował dostać się do sypialni. Wpuściłam go. A on pierwsze co zrobił, to wskoczył na łóżko. Tak słodko leżał, że postanowiłam się położyć obok niego i go przytuliłam i nie wiem, kiedy zasnęłam.
            Parę godzin później obudził mnie dzwonek do drzwi. Więc szybko założyłam szlafrok na siebie i zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Stanął przede mną mój chłopak Adrian z bukietem herbacianych róż – moich ukochanych. Byłam bardzo zaskoczona. Bo nie odezwał się ani razu od naszej kłótni.
 Dlatego przyjechał-Dzień dobry kochanie.
- Cześć Adrian. Co tu robisz?- zapytałam zaskoczona.
- Przyjechałem Cię przeprosić. Przepraszam – odpowiedział natychmiast.
- Zrozumiałeś, dlaczego tak na Ciebie naskoczyłam ? – zapytała
-Tak zrozumiałem. Przepraszam, że jestem takim kretynem i zapomniałem, że to pierwsze święta bez Twojej mamy. I chcesz spędzić ten czas z najbliższymi.
-To dobrze, że zrozumiałeś. Wybaczam Ci.
- Zależało mi na tym wyjeździe, bo spędzamy ze sobą mało czasu. Ja dużo pracuje jako domokrążca – sprzedaje rzeczy do dekoracji wnętrza. A ty jako pedagog specjalny w ośrodku dla niepełnosprawnej młodzieży. Rozumiem Cię, dlatego wigilie zrobimy u nas w mieszkaniu z moimi rodzicami i Twoim tata i siostra a pierwszy i drugi dzień świąt spędzimy z Twoim tata i siostra. Co Ty na to?
- Genialny pomysł kochanie a od 28 grudnia do 1 stycznia pojedziemy w góry.
Po krótkiej rozmowie weszliśmy do kuchni i nastawiłam wodę na herbatę. W czasie gdy piliśmy herbatkę i rozmawialiśmy o tym, jak tydzień minął w pracy jemu i jak było na imprezie zorganizowanej przez Zenka wielbiciela Disco Polo.
-Zenek przez całą imprezę śpiewał jak nie piosenki Zenka Martyniuka to Sławomira. Najlepszy moment był, gdy wszyscy oprócz mnie byli tak pijani, że skakali po meblach, aż wszystko się porozlewało na podłogę i musiałem sam wszystko zetrzeć, a potem umyć, bo chłopaki byli już tak zmęczeni, że zasnęli, a ja po tym, jak posprzątałem, to od razu wróciłem do domu. - opowiadał Adrian.
- Dlaczego nie przyjechałeś do mnie od razu ? – zapytałam.
- Byłem pod wpływem i nie mogłem, ale bardzo chciałem, a do tego bardzo zmęczony byłem po tym tygodniu. Dlatego przyjechałem teraz. Jak tylko wytrzeźwiałem. – odpowiedział.
- Rozumiem, spokojnie. A co powiesz na spacer teraz w kierunku lasu ? Oczywiście razem z Nico . – zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Pewnie, że z miłą chęcią. – odpowiedział.
Więc ubrałam Nica w niebieski kubraczek i poszliśmy w kierunku lasu. Kiedy szliśmy przed siebie zobaczyłam na łące galopującego jeźdźca. Nico, na widok konia już z daleka zaczął wariować. Więc powiedziałam do Adriana:
- Wracamy, nie mogę utrzymać Nica na smyczy .
- Masz 100% rację – odpowiedział.
Kiedy zaczęliśmy się odkręcać,  aby wrócić do domu usłyszeliśmy głośne ihaha i krzyk mężczyzny. Zostawiliśmy przywiązanego do drzewa Nica i pobiegliśmy do miejsca, skąd dochodziły odgłosy. Między czasem zadzwoniliśmy po pogotowie. Na miejscu zobaczyłam swojego przyjaciela z dzieciństwa Tomka. Leżał na trawie. Schyliłam się do niego i powiedziałam do Adriana:
- Patrz, uśmiecha się. Nic mu nie jest.
- Uśmiecha się, bo jest szalony i dziwi się nam, że się boimy o niego. Bo dla niego to zwykły wypadek. Rozmowę przerwał nam ratownik.
- Dzień dobry to pani wzywała karetkę? – zapytał.
- Tak ja wzywałam – odpowiedziałam.
- Kolega spadł, z konia odpowiedziałam. Na pierwszy rzut oka nic mu nie jest. To jednak upadek z wysokości wiec trzeba uważać.
- No tak ma pani rację. Dlatego przełożymy pacjenta na deskę i zabierzemy go do szpitala na badania. Mogą państwo już iść.
- Tak już idziemy.
- Tomek odwiedzę Cię w szpitalu albo w domu jak będziesz. Trzymaj się.
Spojrzałam na Adriana i poszliśmy w kierunku Nikusia. Nico, jak nas zobaczył zaczął merdać ogonkiem. Więc odwiązałam go od drzewa i wróciliśmy do domu.
Po powrocie ze spaceru Niko był tak zmęczony , że tylko napił się wody z miski i od razu położył się na swoim niebieskim legowisku ze swoim imieniem , który leży przy kominku.
            W tym samym czasie Adrian zaproponował , że przygotujemy wspólnie kolacje , a on będzie dowodził bo zrobimy jego popisowe spaghetti alla puttanesca . Ja mam dwie lewe ręce do gotowania więc posłusznie robiłam to co on kazał . Gdy już makaron kończył się gotować poszłam do spiżarni po czerwone wino . Gdy spaghetti było już przygotowane i stół był już przygotowany usiedliśmy do stołu. Wznieśliśmy toast za naszą miłość. 
Po zjedzonej kolacji postanowiłam posprzątać ze stołu i zmyć naczynia. W tym czasie mój ukochany poszedł gdzieś. Kiedy już skończyłam sprzątać w kuchni pojawił się Adrian i zaprowadził mnie do łazienki gdzie była przygotowana gorąca kąpiel. Pomógł mi się dostać do wanny ponieważ jestem osobą niepełnosprawną . Następnie dołączył do mnie . Po kąpieli przenieśliśmy się do sypialni gdzie dostaliśmy do rana .



















9 komentarzy:

  1. Yooo! Jestem i u Cb, tekst przeczytałam już wczoraj, a dzisiaj pozwolisz, że go omówię. Zacznę od tego, że historia jest lekka i przyjemna, romantyczna i bardzo życiowa. Jest to scenka, którą mogłaby wydarzyć się w życiu każdego z nas. No może nie każdego, bo osobiście zazdroszcze bohaterce takiego widoku za oknem. Ja to sie patrze na druga kamienice, a jej tam w tle bigają kunie <3 Coś pieknego. Całość przywodziła mi na myśl klimat z jakiegoś serialu dla młodzieży. Lubię takie lekkie historie, bo odstresowują. Także nie będę się przyczepiać do fabuły, choć mam nadzieję, że ta też sie rozwinie i na maxa wciągnie. Ale mam parę uwag jeśli chodzi o stronę techniczną. Wiem, że od bardzo dawna nie pisałaś opowiadania, dlatego się wyluzuj i potraktuj moje uwagi jako coś, co można wykorzystać w przyszłości, bo - podkreślam - jestesmy tu żeby się nawzajem od sb uczyć.

    Nie będę ukrywać, że jest trochę rzeczy, nad którymi powinnaś popracować. Zacznę od przecinków. Sporo ich w tekście brakuje, co często zakłóca odbiór zdania.

    Gdy usłyszałam alarm budzika (przecinek) otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku i powoli zaczęłam się rozciągać.
    Przecinek zawsze odziela od siebie zdania złożone. Popatrz:
    Gdy usłyszałam alarm budzika (przecinek) otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku i powoli zaczęłam się rozciągać.
    Ilość czasowników (orzeczeń) wskazuje na to, że to zdanie składa się z czterech zdan składowych. Muszą być one od siebie odzielone przecinkami lub polaczone spojnikami, przy czym te spojniki nie powinny sie powtarzac, chyba ze w konkretnym celu. T tym przykladzie pierwsze 'i' spokojnie mozna zastapic wlasnie przecinkiem.
    Takie przypadki zapisywania zdań pojawiaja sie u Cb czesto, ale pozwolisz, ze nie bede wszystkiego wypisywac, a posluze sie tylko tym jednym przykladem.

    Cyfry w formie pisemnej zapisujemy słownie. (Była ósma rano)

    Przez chwilę przyglądałam się im. Gdy tak się im przyglądałam<-- tutaj mamy powtórzenia, tez pare sie znalazło. Zwykle tak jest, że trzeba tekst przeczytac pare razy, zeby je wyeliminowac ;)

    Dlatego przyjechał(tu zabrakło entera)-Dzień dobry kochanie.
    - Cześć Adrian. Co tu robisz?- zapytałam zaskoczona.
    - Przyjechałem Cię przeprosić. Przepraszam – odpowiedział natychmiast. <--- w dialogach zawsze stosujemy półpauzy, nie te krótkie myślniki czyli ten znak, który tu pojawia się po 'przepraszam". I na poczatku i na koncu, krótkich myslnikow uzywamy tylko przy łączeniu wyrazów, np. czarno-biały

    Po kąpieli przenieśliśmy się do sypialni gdzie dostaliśmy (?) do rana .

    Ogólnie widzę, że w tekscie jest chyba sporo samej Ciebie ;) Mnie też zdarza się obdarowywać bohaterów swoimi cechami osobowości czy czasem wyglądu. Chyba każdy tak robi. Jednak temat to grząski i należy ten zabieg wykonywać ostrożnie. Moi bohaterowie często się buntują i często już nie chcą byc tacy jak ja ;D a ja im na to pozwalam, na ewolucję, bo zwykle wymaga tego fabuła o dobrze to na nią wpływa. Także nie bój się popuszczać wodze fantazji, niech się dzieje, niech będzie ciekawie, szalej! Ten obyczajowy klimat warto doszlifowywać. ;)

    Przesyłam stronę, gdzie można poczytac troche o przecinkach. To naprawdę wazne, bo tu przede wszystkim ich duży brak wpływa odbiór tekstu, który bez tych pauz nabiera charakteru zbyt szybko recytowanej czytanki. Nie martw sie jednak, to idzie wyprawcowac ;) Trzeba tylko ćwiczyć i pisać. To tyle z moich spostrzeżeń, czekam na Twój rozwój i kolejne teksty!

    warto zajrzec tutaj http://matecznik.npr.pl/porady/przecinki.html
    a na tej stronie czesto sama szukam wsparcia: https://www.prosteprzecinki.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejo

    Jaka przyjemna historia, choć na początku zaczęło się kłótnią, to mimo wszystko wyczuwałam, iż wszytko się ułoży dobrze.
    Kocham konie ponad życie, sama przez wiele lat jeździłam.
    Również z końmi spotykał się mój pies i tak jak Nico na początku się ich bał. Trzeba przyznać, że koń wygląda jak gigantyczny pies.
    Bardzo chciałabym mieć za oknem pastwisko i konie budzące mnie rżeniem co rano.

    Z rzeczy, które rzuciły mi się w oczy to między innymi:
    - 8 rano czy 100%, dużo lepiej byłoby, gdybyś użyła słowa zamiast liczby, czyli ósma rano i sto procent.
    - niektóre zdania są bardzo długie, lepiej byłoby w środku postawić kropkę i zacząć nowe zdanie.
    - tekst wydaje się galopować jak te konie na pastwisku. Bardzo szybkie tempo, przez które zaczynam się gubić w wątku, o którym czytam. Ponieważ czytałam twojego bloga, wiem, że potrafisz powoli i rzeczowo pisać na różne tematy. W tym opowiadaniu się rozpędziłaś bo chciałaś tak dużo ukazać, że niekiedy zjadałaś po słowie w zdaniu. Staraj się pisać powoli jak jakbyś chciała komuś wytłumaczyć coś o czym nie ma pojęcia. Pisz więcej opisów , jak coś wygląda, łatwe będzie nam wskoczyć w ten świat.

    Poza tym to moim zdaniem, bardzo dobry początek i jestem pewna, że następny tekst będzie lepszy od poprzedniego. Świetnie ci idzie i pisz, a my będziemy czytać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Również uwielbiam konie. Wiem, że pracy nad techniką czeka mnie sporo, ale dzięki za pochwałę będę pracować dalej.

      Usuń
  3. Tekst dobrze się czyta, mimo drobnych braków przecinków. Bardzo miła i przyjemna historia. O ile nie jestem fanem romansideł, to z chęcią dałbym się porwać dalej tej opowieści :) Czekam na kolejny tekst ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm miałam skończyć to opowiadanie już, ale może specjalnie dla Ciebie pojawią sie kolejne rozdziały zobaczymy.

      Usuń
  4. Lekki lifestyle zawsze spoko. Trochę popracuj nad techniką i będzie git.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś lekkiego dla odprężenia zawsze się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć :)
    Widać, że to Twój debiut, witamy w WaRze :) Jeśli chodzi o technikę, należy popracować nad opisami - nie trzeba informować o wszystkim, co robi postać, część czynności jest po postu na tyle dla czytelnika oczywista, że da się ją wyczytać między wersami; na razie Twoje opisy mi ciążyły, wiem jednak, że praktyka zrobi swoje. Poza tym przecinki - warto zwracać na nie uwagę podczas czytania książek, a później przy poprawkach we własnym tekście (to również da się wypracować).
    Zwykły dzień, zdarzenie nie spotykane często, ale ładna obyczajówka i tak Ci wyszła. Widać, że masz pomysły, liczę więc na to, że będę mogła czytać Cię częściej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń