ARSENAŁ

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

[Misja 5] Klątwa ~ Krakowska Wiedźma



Była aniołem pragnącym chaosu. On był demonem poszukującym pokoju.


Jej anielska uroda olśniewała każdego anioła, a nawet archaniołów. Jednakże za pięknem nie stało czyste serce, jej dusza była czarna, a serce zamienione w lód. Niektórzy uważali, że powinna upaść. Każdego, kogo spotkała na swojej drodze, mamiła, ujarzmiała i oczarowywała. Nikt jej się nie oparł. Dla niej anioły i archanioły były zabawkami. Wyróżniała się swoimi pięknymi złotymi skrzydłami. Przyciągały wzrok, oczy uważnie obserwowały kolejną ofiarę. Siedziała na ławce w parku anielskim. On spacerował ze swoją żoną. Według niej kobieta była zbyt wysoka i chuda, a do tego miała zwykłe brązowe skrzydła. Lilith, stwierdziła, że to będzie prosta piłka. Archanioł był jednym z najpotężniejszych w całym Niebie. W sercu poczuła złość, na to, że ona należy tylko do podrzędnych stróży. Nienawidziła swojego powołania ani tego, który ją stworzył, więc postanowiła niszczyć i siać chaos w Jego ukochanym domu. Ponownie skupiła się na Archaniele. Czarne włosy sięgały do ramion, jego skrzydła były czarne jak czeluście piekieł. Musiał spędzić mnóstwo czasu na ćwiczeniach, walce, oraz szermierce. Miał lekki chód i wrodzoną grację. Kobieta zaśmiała się, gdy szepnął jej coś na ucho. Czas na podejście numer jeden. Wstała z ławki i otrzepała sukienkę oraz poprawiła włosy. Zaszeleściła skrzydłami, aby złapały błysk słońca. Powoli szła wzdłuż ścieżki w stronę małżeństwa. Udała potknięcie tuż przy małżeństwie. On ją chwycił pod ramię, ratując przed upadkiem. Spojrzała wprost w jego ciemnozielone oczy. Czas się zatrzymał. W sercu poczuła ból, jakby ktoś jej wbijał gorącą igłę. Nie mogła oderwać spojrzenia, nie docierały do niej wypowiedziane słowa mężczyzny. Wyrwała rękę, aby zerwać połączenie. Odwróciła się na pięcie i odleciała. Jej uczucia szalały. Ledwo panowała nad swoimi skrzydłami, które chciały zawrócić. Wciąż miała przed sobą jego oczy. Musiała go zdobyć za wszelką cenę.
***
Lilith skradała się w mroku do wielkiej rezydencji mężczyzny. Nie było żadnej straży ani służby. Starała się nie szeleścić skrzydłami. Musiała zabić jego żonę, aby był wolny. Przez kilka dni obserwowała archanioła, planując, jak mogłaby go zdobyć. Czuła jakieś przyciąganie do niego. Patrzyła, jak walczył, zajmował się swoimi zadaniami, rozmawiał z braćmi. Był ideałem, musiała go posiąść. Wskoczyła przez otwarte okno i znieruchomiała nadsłuchując. Znajdowała się w salonie. Kominek był wygaszony. Nie przeszła dwóch kroków, gdy usłyszała, cichy i spokojny głos.
– W końcu się zjawiłaś. – Odwróciła się na pięcie. W fotelu siedział, on. Lucyfer, niosący światło. Archanioł. Miał na sobie czarne spodnie i szmaragdową koszulę, skrzydła trzymał złożone na plecach. Poczuła pożądanie. Milczała. – Przyszłaś zabić moją żonę. – To było stwierdzenie. – Jak masz na imię? – Nie poruszył się w fotelu.
– Lilith. – Odpowiedziała cicho.
– Dlaczego? – Upił łyk wina z karafki. – Co zrobiła ci moja żona? Dlaczego nienawidzisz daru, który przekazał ci ON? – Zaczęła się denerwować. – Obserwowałem cię, wraz z moimi braćmi. – Poczuła chłód i strach. Jak mogła dać się tak podejść? Wyprostowała się z godnością.
– Nie twoja sprawa. – Uśmiechnął się kącikiem ust.
– Właśnie że moja. Przyszłaś zabić moją żonę, ukochaną, miłość. – Głos mu się zmienił na twardszy. – Lilith, dlaczego uwodzisz mężczyzn, niszczysz, łamiesz zasady?
– Nie muszę ci się spowiadać. – Wstał, a w oczach zobaczyła wściekłość.
– Musisz! Chciałaś popełnić morderstwo anioła, mojej żony, miłości i drugiej połowy. – Strach zaczął nad nią brać górę.
– Lucyferze. – Odwróciła się gwałtownie, gdy usłyszała inny męski głos. – Bracie, spokojnie, zaraz wszystko wyjaśnimy. – W progu drzwi salonu stało trzech archaniołów. Michał, Gabriel i Rafael. Od razu zauważyła ich podobieństwo, pomimo innych skrzydeł. Gabriel miał białe jak śnieg, Michał fioletowe a Rafael błękitne. Byli tacy różni, a jednocześnie identyczni. Łączyły ich zielone oczy i czarne włosy.
– Jak mam być spokojny? – Lucyferowi drżał głos. – Tak wiele przeszliśmy, wojnę, piekło, stratę, wybaczenie, śmierć. On mi wybaczył, to co powiedziałem. A teraz ona – Wskazał na Lilith – Chce mi odebrać, jedyną istotę, dla której żyję oprócz Niego. Mów! Co uczyniła moja żona, że pragniesz ją zabić?! – Zielone oczy płonęły wściekłością. Gabriel szedł po stopniu, mijając ją i stanął obok brata, dotykając ramienia. Lucyfer rozluźnił się, ale wciąż był zły. Ogarnęła ją złość, że dała się tak podejść, nie zorientowała się, że jest obserwowana i wpadła jak małolata na pierwszym pocałunku.
– Jak możesz kochać taką szkaradę? – Spytała, prostując się i patrzyła wyzywająco. Wiedziała, jak działa na mężczyzn. Lucyfer zerwał się i gdyby nie Gabriel rzuciłby się na nią. Rafael i Michał również stanęli bliżej brata. Michał uważnie się w nią wpatrywał, a Rafael tylko pokręcił głową.
– Nie wiesz co to prawdziwa miłość. Twoje serce to kamień zamieniony w lód. – Powiedział Michał. – Niszczysz swój dar, łamiesz serca mężczyzn, bawisz się nimi, krzywdzisz także siebie.
– Nie mam żadnego daru! Jestem podrzędnym aniołem stróżem z ładną buzią i tyle! – Wykrzyczała, gdy Michał osądził jej duszę, w końcu to on był tym który stoi na straży sprawiedliwości.
– Masz. – Głos Rafaela był pewny.
– To ja go nie widzę i nie chcę znać. – Odparowała gniewnie. Archanioł spojrzał na nią, smutek w jego oczach był pełen współczucia.
– Wiesz, dlaczego kocham moją żonę, chcesz się dowiedzieć? – Lucyfer miał już spokojniejszy głos, ale widziała, że dalej jest zły. – Kocham jej serce, nie wygląd, nie twarz, nie ciało, a czyste serce i duszę. – Prawda była zimna i okrutna. Bracia milczeli, wiedzieli co to miłość, bo też mieli swoje towarzyszki, a ona przez wiele stuleci żyła w samotności.
– Lilith, nie wiesz co to miłość, a uwodząc, zwodząc i mamiąc mężczyzn, krzywdzisz samą siebie. Musisz z tym skończyć. – Gabriel przysunął się do niej, ale odsunęła się, aby jej nie dotknął. Miał dar uspokajania i czytał myśli. Opuścił rękę.
– Nic wam do tego, co robię i z kim. – Spojrzeli na siebie, wzdychając zgodnie.
– Właśnie że tak. Jesteśmy archaniołami potęgi, stoimy tuż przy Nim, opiekujemy się aniołami i innymi archaniołami. Stoimy na straży sprawiedliwości. – Michał zrobił krok do przodu – Jesteśmy opiekunami twoimi i to my wykonujemy jego wolę. – Zadrżała ze zgrozy.
– Nic nie zrobiłam, nie zabiłam jego żony – Wskazała na Lucyfera. – Mężczyźni sami ze mną spółkowali, spotykali się, kochali, mieli wybór i mogli odejść.
– Owszem, nic nie zrobiłaś, bo nie zdążyłaś. – Wtrącił Lucyfer – Wierz mi, gdybyś zabiła moją ukochaną, sama byś długo nie istniała.
– Lucyferze, proszę, spokojnie. – Gabriel znów go uspokoił.
– On ma rację, ona nie zabiła, ale miała zamiar. – Odezwał się Michał – Jednakże bawiła się anielskimi uczuciami, miłością, pożądaniem, wzbudzała zazdrość oraz czasem nienawiść. Niszczyła każde serce, które ją pokochało. Za to musi odpowiedzieć, wiecie co, ON nam przekazał. – Zbladła.
– Lilith, nie możemy cię zabić, ale nałożymy na ciebie klątwę. Od dzisiaj stracisz to, co tak kochałaś, nie zaznasz miłości, będziesz samotna, dopóki nie spotkasz tego jedynego, który pomimo tego, jaka jesteś, pokocha cię, szczerą i prawdziwą miłością. Dzisiaj również stracisz posadę anioła stróża i zostajesz zrzucona do najniższego kręgu aniołów. – Zimne słowa Michała powoli do niej docierały, właśnie straciła wszystko, co posiadała. Poczuła ostry ból w kręgosłupie i głowie. Krzyknęła, upadając na kolana. Czterech archaniołów wpatrywało się w nią ze współczuciem i smutkiem. Czuła jak coś się dzieje z jej skrzydłami i twarzą. Po długich minutach cierpienia, ból odszedł. Wstała z klęczek. Archaniołowie milczeli. Lucyfer wskazał na duże lustro stojące w rogu salonu. Powoli podeszła do niego. To była ona i jak nie ona. Nie miała pięknych blond loków, tylko cienkie, proste i do ramion. Twarz zmieniła się, nie było makijażu, oczy stały się matowe. Wyprostowała skrzydła i krzyknęła, ale nie z bólu tylko z rozpaczy. Niegdyś piękne złote skrzydła stały się szare, bez blasku, złoto zniknęło. Łzy spływały jej po policzkach. Teraz wyglądała jak zwykły pospolity anioł. Spojrzała na archaniołów.
– Drzwi są otwarte, nie musisz wychodzić przez okno – Przerwał milczenie Lucyfer. Michał wyciągnął białą kopertę z marynarki i jej podał.
– W niej znajdziesz klucze do mieszkania, które ci przydzieliliśmy, oraz adres twojej nowej pracy. Nic więcej nie możemy dla ciebie uczynić. Sama musisz się zmienić i zdjąć z siebie klątwę. – Powiedział, machinalnie ją wzięła, przez przypadek muskając jego dłoń. Uśmiechnął się lekko, jakby chciał ją pocieszyć. – Przykro mi, że tak się musiało stać, ale sama do tego doprowadziłaś. Życzę ci, abyś spotkała tego jedynego i zdjęła klątwę. – Ukłoniła się nisko archaniołom i wyszła z domu Lucyfera. Zamykając za sobą drzwi, spojrzała na kopertę. Właśnie utraciła wszystko, co kochała, urodę i skrzydła. Niemal na drżących nogach kroczyła uliczkami miasta, szukając właściwego adresu z koperty. To była jedna z najbiedniejszych dzielnic miasta Aniołów. Dziś rozpoczynała etap życia z klątwą. Łzy znów spłynęły jej po twarzy. Straciła wszystko.


4 komentarze:

  1. Hej :)
    Przy tym temacie aż się prosiło, by wpleść gdzieś Lucyfera. Sama tego nie zrobiłam, czekałam jednak, bo nuż ktoś inny się skusił? Bardzo szybkie tempo akcji, przez chwilę się bałam, że nie zdołam zorientować się w bohaterach, ale umiejętnie wplotłaś ich opisy w tekst między dialogami. Da się to wyczuć pożądanie Lilith, jest obsesyjną wręcz chęć, by posiąść Niosącego Światło. Ta kara jest dotkliwa, ale wydaje mi się, że mogła skończyć jeszcze gorzej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Ja, po prostu uwielbiam postać Lucyfera, ale ten mój jest stylizowany na tego z Netflix. Może jak mi się uda to napiszę coś dalej.
      Ta kara jest dotkliwa, ale główna bohaterka nie zdołała popełnić morderstwa i to ją uratowało i dlatego straciła tyko urodę, co dla kobiety w szczególności zapatrzonej w siebie jest jeszcze bardziej dotkliwe.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ekstra! Świetny pomysł, myślałem że będzie to historia upadku Lucyfera (i przy okazji Lilith), a tu takie zaskoczenie :D Naprawdę, bardzo dobry tekst, widać że się przyłożyłaś i wykonałaś reaserch. Jedyny zarzut mam do konstrukcji niektórych dialogów, np. "– Nie muszę ci się spowiadać. – Wstał, a w oczach zobaczyła wściekłość." (Mówiła Lilith, a wstał Lucyfer. Wydaję mi się to nieco mylące). Tak poza tym, to tekst jest naprawdę świetny, w dialogach czuć charakter każdego z aniołów, opisy pozwalają sobie ich wyobrazić bez problemu :D Będzie jakaś dalsza część? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz.
      Faktycznie mogłam popełnić takie błędy, ale to kwestia tego że, ja przeczytam tekst milion razy, a nie zauważę błędu, a ktoś inny przeczyta i zobaczy.
      Właśnie się zastanawiam czy pisać drugą część albo i kontynuację, bo właśnie mnie zaskoczyło to jak odebrano tekst związany z wyzwaniem muzycznym...
      Aż tak dobra ja nie jestem, a jak już coś piszę to faktycznie robię resarch, ale też korzystam z programów edytorskich, aby uniknąć wtop i ośmieszenia związanego z pisownią, co prawda nie wszystko da się złapać ale to zawsze mniej błędów w tekście.
      Pozdrawiam.

      Usuń