ARSENAŁ

poniedziałek, 28 października 2019

[33] Quisiera: Quien me dará ~ Miachar

    Tekst dedykuję Wilczej mój mózg przez Twoje oczekiwanie pente text stwierdził, że to musi być wyzwanie, i stworzył ten tekst jako piąty oraz Justynie, której uwagi w komentarzu na grupie pozwoliły narodzić się pewnej dyskusji poniżej. Dziękuję Wam!

   
    Początkowo czuł się trochę nieswojo. Przez miesiące, jakie spędził na kampusie, przywykł do tego, że nauka własna w jego wypadku odbywa się w bibliotece lub też w pokoju w akademiku, jeśli tylko okoliczności temu sprzyjają. Nie sądził, by uczyć można się było całą grupą również w kafeterii, ale właśnie zmieniał zdanie, kiedy w jedenaście osób zajęli trzy stoliki, rozłożyli podręczniki z podstaw scenariopisarstwa i wzięli się za myślenie nad swoim własnym utworem wielce tragicznym.
    Nadal nie byli pewni, czy lepiej zacząć od nakreślenia fabuły i jej ram czasowych, czy może stworzyć bohaterów, którzy chcieliby cierpieć, jak im się tylko zagra, dlatego na razie przerzucali się pomysłami, a wytypowana do tego koleżanka drobna Azjatka o zadziornym spojrzeniu zapisywała je na kartce papieru ołówkiem, tworząc szarawe zawijasy.
    Kto mi da jakiś pomysł, co? padło z którejś strony, lecz po pytaniu na długą minutę zapadła cisza, którą przeznaczono na błyskawiczną burzę mózgów.
    Kilkoro studentów stwierdziło, że najlepiej zacząć od głównej pary tego dramatu, a najlepiej od bohaterki, która – tu nie było żadnych wątpliwości z ich strony musiała być typem femme fatale. Choć może nie wszyscy do końca rozumieli, o co w tym chodzi.
    Hej, ludzie odezwał się chłopak siedzący najbliżej drzwi lokalu a co powiecie na takie zdanie: Była niebezpieczną, mądrą kobietą, która spała z dwoma najpotężniejszymi mężczyznami jej czasów?
    Juan, który na razie mało co brał udział w tej dyskusji, gdyż nie miał zbyt wielu sił po odbyciu wcześniej próby do kolejnej teatralnej sztuki, zamyślił się na chwilę.
    A czy nie dochodzi tu do pewnej sprzeczności? zapytał, zwracając tym samym uwagę pozostałych kursantów. – Gdyby naprawdę była mądra, to czy pakowałaby się w taką samą relację z dwoma, jakby nie patrzeć, wysoko postawionymi mężczyznami? Przecież gdyby tylko jeden z nich dowiedział się, że ona przyprawia mu rogi, pewnie nie miałby oporów, by zlecić jej zabójstwo lub też sam ją zabić.
    Ktoś podchwycił jego tok rozumowania, ale nie znaczyło to, iż przyjął do wiadomości, co Juan powiedział.
    Ale czy nie można tego wykorzystać na własną korzyść? zapytał. Gdyby moja kochanka spała z moim największym wrogiem, mógłbym ją zaszantażować i zmusić, by pomogła mi zgładzić tego drugiego… Hej, czy to nie jest idealny pomysł?!
    Z całej jedenastki, jaka siedziała przy stołach, aż siedem osób okazało swój entuzjazm i poparcie. Nieprzekonana Azjatka zapisała coś na górze strony, a Juan, czując, że nie da rady ze swoimi argumentami przeciw wzmożonej opozycji, spojrzał w stronę okna, za którym malował się plac pomiędzy najważniejszymi budynkami uczelni. Pogoda była na tyle ładna, iż wielu oczekujących na prawdziwą wiosnę zechciało wybrać się na krótki spacer i właśnie przemierzali chodnik tuż przed kafeterią. Juan nie zwróciłby na nich zbyt wielkiej uwagi, gdyby w tej grupie spacerujących nie było dziewczyny, której sam widok sprawił, że chłopak gotów był porzucić wszystko, byle tylko podbiec i się przywitać.
    Tak samo jak podczas przerwy świątecznej, kiedy to wypatrzył ją z okna kuchni i porzucił kubek z ciepłym napojem i mówiącego do niego brata, byle tylko stanąć twarzą w twarz z Rebeką, tak i teraz nie miał żadnych wyrzutów sumienia, zrywając się nagle z miejsca, rzucając krótkie: muszę już iść i wybiegając z lokalu. Ledwie co zarzucił na siebie kurtkę, plecak trzymał za szelkę w dłoni, a wzrok utkwiony miał w postaci dawnej koleżanki z podwórka.
    – Rebeca!
    Szła otoczona znajomymi, ale na zawołanie odwróciła się w stronę chłopaka. Fioletowe pasemko włosów, jakie jeszcze niedawno nosiła i o którym Juan – wbrew sugestiom – nie powiedział jej mamie, zniknęło, na powrót zastąpione przez naturalny kolor włosów. Chłopak musiał przyznać, że w takim wydaniu lubił ją najbardziej. Podszedł do grupki i przywitał się krótkim cześć, po czym wzrokiem wywołał swoją sąsiadkę.
    Dajcie nam chwilę przekazała reszcie i poczekała, aż się trochę oddalą, dopiero wtedy spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się lekko. Cześć, Juan. Co słychać?
    Hej, dawno się nie widzieliśmy powiedział prawie w tym samym czasie i zamilkł nagle, dziwnie speszony, na co Bec się roześmiała.
    Tak, masz rację przytaknęła, a chłopaka dopadło nagle uczucie tęsknoty, jakie nie przechodziło falami przez jego ciało już od wielu tygodni. A przynajmniej od ostatniego spotkania.
    Było tak, jakby właśnie w tej chwili uzmysłowił sobie, że jego oczy nadal skupione są na niej, choć ona nie musi być w pobliżu. Zawładnęła nim na dobre i choć nie musiał o niej cały czas myśleć, zawsze, gdziekolwiek był, miał ją w sercu. To właśnie dlatego poczuł przemożną chęć przytulenia do siebie dziewczyny, ale nadal pamiętał, jak zachował się w bibliotece, gdy Bec i Kitty tworzyły o nim projekt. Niby poprzednio zachowywali się znowu jak dobrzy, starzy kumple, ale Juan wiedział, że między nimi wciąż jest dystans. I choć potrafił nieźle grać, nie chciał udawać, że taki stan rzeczy w ogóle mu nie przeszkadza.
    – Jedziesz może w ten weekend do domu? zapytał. Pewnie zabrzmiało to głupio, ale przynajmniej nie rzucił się na nią z uściskami, co pewnie wyglądałoby głupiej.
    A tak, jadę i właśnie planowałam dzisiaj do ciebie napisać, czy też zjeżdżasz. Coś w jej oczach zaczęło błyszczeć. Bo jeśli tak, to będę potrzebowała twojej pomocy…
    Nie wiedział jeszcze, o co może chodzić, ale gotowy był na wszystko.  Kto bowiem mógłby być najlepszym towarzystwem podczas przygód, które pamiętałby przez wiele lat? Rebeca, bo tak już było od dzieciństwa. I teraz, kiedy stali oboje u progu dorosłości, wiedział, że tylko te wspomnienia, które będą dotyczyły tej dziewczyny, będzie lubił najbardziej.
    Ale jak wspomniałam Juan był dobrym aktorem, więc przybrał minę kogoś, kto nie do końca jest przekonany do pomysłu i potrzebuje więcej argumentów, by się zgodzić.
    Też wracam w piątek do domu, mogę więc pomóc, tylko wpierw musisz mi zdradzić, o co chodzi.
    Bec uśmiechnęła się promiennie, chwyciła kolegę pod ramię i pociągnęła za sobą.
    Chodź ze mną, zaraz ci wszystko wyjaśnię…
    Mogłoby się zdawać, że takie wspólne knucie przełamie dystans i pozwoli wrócić relacji na właściwe tory, ale ani Rebeca, ani Juan nie potrafili zapomnieć prośby, jaką pod koniec poprzedniego roku wypowiedział chłopak. Prośba o miłość wisiała między nimi niczym łagodna chmura, która pragnie zamienić się w burzową, by przynieść ze sobą zniszczenie i oczyszczenie.
    Na razie tylko rosła, ale czas działał na jej korzyść. Zaś jego nie dało się zatrzymać, więc… 

1 komentarz:

  1. Przyjemny tekst. Podoba mi się narracja i ograniczenie do tego co się dzieje w momencie.
    Jedyne co męczy moją duszę, to coś czego nie ma w tym tekście, czyli to jak tworzenie sztuki ma się do Rebeki i Juana. W sensie budzi się u mnie wątpliwość, iż te dwa wątki mogą nie mieć ze sobą nic wspólnego, co byłoby wielką szkodą. Aczkolwiek jest to tylko gdybanie, gdyż temat ten mógłby być dotknięty dopiero przy rozwinięciu historii.

    OdpowiedzUsuń