ARSENAŁ

poniedziałek, 28 października 2019

[33] Kolejny dzień z kolejnymi wariatami ~ Miachar

    Kolejny bohater, który już się u mnie na ekranie czy w zeszycie przewinął. Taki typ, co to nie ma dla siebie uniwersum, a wykorzystywany jest wtedy, kiedy nie mam za wielu pomysłów. Choć, jak widać, w tym tygodniu poszłam po bandzie. Początkowo ten tekst był pisany jako trzeci i ostatni, okazało się, że faktycznie jest trzecim, ale i środkowym. Wybaczcie.

    Jak zwykle pierwszego dnia czuł to przyjemne podekscytowanie, kiedy rysujące się przed nim godziny miały przynieść ze sobą nowe znajomości i pewne doświadczenia. Z częścią zespołu, który krążył po planie, szykując się do pierwszych zdjęć, pracował już wcześniej, więc czuł się pewniej, ale po raz pierwszy miał mieć do czynienia z tym reżyserem, jego asystentem i  kobietą, której przypadła główna rola w tej produkcji. Jak Adrien zdołał już zauważyć przez dotychczasowe lata pracy jako aktor, takie gwiazdy należało: a) omijać szerokim łukiem poza wspólnymi ujęciami, by nie pogryzły, b) zawsze komplementować i na wszystko się zgadzać, nawet jeśli nie należą do najbystrzejszych osób na świecie, c) potakiwać głową na każdą prośbę, wstrzymać się od uwag wypowiadanych na głos. 
    Wiedział to, dlatego teraz spokojnie siedział na składanym krześle, które mu wcześniej zaoferowano, i przeglądał scenariusz pierwszych ujęć. Czynił to bardziej dlatego, by cokolwiek robić, niż by faktycznie przypominać sobie tekst. Ten znał już dobrze, potrafił recytować wyrwany ze snu, po prostu nie chciał pokazać po sobie, że podsłuchuje to, co dzieje się wokół. A akurat kilka metrów dalej, w linii prostej, na podobnym mebelku siedziała kobieta o pięknych, brązowych włosach, które falami opadały jej na plecy, jednak z potwornym grymasem na twarzy, który właśnie kazał przyjąć mu opcję inną niż wymienione w punktach a) do c). Adrien wpatrywał się w papier, ale słuchał i współczuł temu, który musiał wysłuchiwać takich pierdół, jakie powstawały w powietrzu.
    “Była niebezpieczną, mądrą kobietą, która spała z dwoma najpotężniejszymi mężczyznami jej czasów...” – przeczytała kobieta i zmarszczyła nos. Nie wyglądała na przekonaną do tego pomysłu, co było widać tym bardziej w spojrzeniu, jakie posłała asystentowi reżysera. – Och, naprawdę? Ma być taką dziwką? Co ona, Kleopatra jakaś?! – Jak na gwiazdę wielkiego formatu przystało, musiała podnieść głos, by nadać tej scenie odpowiednią atmosferę. – Przecież ludzie nie kupią jej jako bohaterki! Co to za chłam?! Dlaczego ja to dostałam?!
    Asystent patrzył na nią z beznamiętną miną, bo nie była pierwszą aktoreczką, która myślała, że jest kimś ważnym.
    – Dostałaś scenariusz i jesteś tutaj, ponieważ przyszłaś na casting i go wygrałaś – odpowiedział na jej głośne pytanie. Także ton jego głosu był beznamiętny, jakby naprawdę nie miał w sobie uczuć. Albo już tak przywyknął do dziwnych pytań ludzi, których ego jest większe od długu publicznego. – Czyżbyś teraz chciała zrezygnować?
    To było pytanie, które asystent również zadał bez emocji, a które obudziło w Adrienie cichą nadzieję, że tak będzie – mimo że w tej produkcji miał tylko rolę drugoplanową, nie uśmiechało mu się granie z kimś, kto wszędzie od razu widzi problemy, ale nie dostrzega, że sam je tworzy.
    – Czyś ty zwariował?! – warknęła na niego. Ja? Zrezygnować?! Chyba śnisz! Beze mnie ta produkcja to będzie jakaś szmira, a nie prawdziwe dzieło kina! Nie ma nawet takiej opcji! O co ty mnie posądzasz, prostaku, co?! Dawać mi tu reżysera, ale to już!
    Adrien spojrzał w stronę asystenta, posłał mu współczujący uśmiech, ale pracownik planu nie zwrócił na niego żadnej uwagi, a odszedł, by znaleźć głównodowodzącego. Aktor odprowadził go więc wzrokiem i znowu skupił się na scenariuszu. Wiedział, że przy takiej obsadzie, jaką ma ta produkcja, czeka go niemały wysiłek psychiczny. Ale czy do tej pory nie znosił podobnych rzeczy? Znosił i większe dziwactwa, dzisiaj też powinien dać sobie radę.
    Bo to nie było nic takiego. Tylko kolejny dzień z kolejnymi wariatami. 


2 komentarze:

  1. Obiecałam sobie, że wpadnę jeszcze choć do jednego twojego tekstu, żeby taki smutny nie pozostał >D! Także jestem.
    Adrian to niezły bohater, serio :D. Podobają mi się te jego zasady. No i to obserwowanie aktorki, która odwaliła taką scenę. To takie stereotypowe, ale nikt nie powiedział, że tacy aktorzy naprawdę nie istnieją - takie drama queen >D. Poza tym fajnie wykorzystałaś temat główny.
    Idealne podsumowanie! Tylko żałuję, że tekst był taki krótki, bo już człowiek się wciągał, a tu bum, koniec. Mimo wszystko mnie się podobało!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... Wpierw zasady Adriena jakoś mi nie pasowały - aktor, który trzyma się z boku i zgadza się na wszystko? Jakoś tak dziwnie. Ale jak tylko doszło do głównej bohaterki, zrozumiałem o co mu chodziło. Wobec pewnych osób faktycznie lepiej być uległym, a najlepiej to unikać. Zwłaszcza takich, które są bardzo egocentryczne, zadufane w sobie. Z nimi się nie wygra, więc taktyka Adriena ma faktycznie sens. Co do tekstu, jak zawsze bezbłędny! Może trochę brakowało mi takich obszerniejszych opisów, ale z drugiej strony tekst jest krótki więc nie ma też co rozpisywać się w szczegółach:D W każdym razie, jak co tydzień, nie zawodzisz i prezentujezz najwyższy poziom! :D

    OdpowiedzUsuń