ARSENAŁ

niedziela, 21 lipca 2019

[24] Stranger: Nieznajomy ~ Miachar


            Nigdy nie czułem się dobrze wśród mroku, jakoś zawsze bardziej ciągnęło mnie do światła. To dlatego poczułem jeszcze większy niepokój, gdy za Kirą i Willem przekroczyłem próg gabinetu i właśnie w mroku się znalazłem. Potrzebowałem chwili, by mój wzrok się przyzwyczaił, ale jeśli dobrze wyczułem, poza nami w pomieszczeniu były trzy inne osoby.

            Dobrze, że jesteście tak szybko odezwała się jedna z nich, a ja rozpoznałem głos generał Dolores, kobietę, której się bałem, bo od samego początku wydawała mi się najbardziej surową osobą w całej Agencji. Przepraszam, że tak w porze śniadania, ale nie chcieliśmy, byście długo czekali na usłyszenie o karze, kapitanowie.
            Cały się spiąłem. Wiedziałem, że to pewnie o to będzie chodzić, ale i tak poczułem się, jakby ktoś zdzielił mnie w twarz obuchem. Nadszedł więc moment, by dowiedzieć się, co dalej z nami będzie. Czy wywalą nas na oczach wszystkich, czy może oszczędzą nam aż takiego wstydu.
           
Co was ostatnio męczy? zapytał inny głos, a ja rozpoznałem naszego dowódcę. Oczywiście, że tu był, przecież powinien wiedzieć, co postanowiono.
            Pewnie liczył na odpowiedź, że brak odpowiedniej kary i czekanie na nią
naprawdę napisanie raportu to było nic nawet chciałem to powiedzieć, ale to Will odezwał się pierwszy i skupił na sobie uwagę innych.
           
Pojawiający się w snach krwawy bidon, który goni mnie po ulicach Wisconsin niedaleko piekarni moich rodziców.
            Na moment nastała cisza. Każdy przetwarzał te słowa, a ja pomyślaem, że chyba trzeba wychować się w naprawdę specyficznym środowisku, by aż tak nie rozumieć powagi sytuacji, nie mieć taktu czy mieć dziwne poczucie humoru. Albo też po prostu być Willem.
           
Nie o to dokładnie nam chodziło, kapitanie Mirby odezwała się Dolores. Dowództwo podjęło decyzję. Obaj, kapitanie Mirby i Navy, zostajecie zdegradowani do funkcji agentów terenowych operacji naziemnych i przyłączeni do operacji Nieznajomy. Porucznik Mars będzie was obserwować i raportować nam o waszych poczynaniach. Zaś waszym przełożonym będzie obecny tu generał Jeog. Wszystko jest dla was jasne?
            Jasne może to było, ale czy zrozumiałe? Osoba, za którą nie przepadałem, miała mną dowodzić. Podskórnie czułem, że to się dobrze nie skończy.
           
Tak jest! odpowiedział Will szybko, głośno i wyraźnie, Kira powtórzyła to trochę ciszej, ale ja nie umiałem iść od razu w ich ślady.
           
Czym jest operacja Nieznajomy? zapytałem, nadal starając się dojrzeć w tym mroku twarze generałów.
            Dziwnie było tak tkwić i nie do końca wiedzieć, co się dzieje. Prawie podskoczyłem, gdy przede mną z tego mroku wyłoniła się blada dłoń z teczką. Niechętnie ją przejąłem, odrobinę bardziej mając się na baczności.
           
Co to?
           
Tu są wszystkie dostępne informacje o operacji Nieznajomy odezwał się dowódca. Zapoznajcie się z nimi po powrocie do waszych pokoi i czekajcie na wezwanie generała Joega. To wszystko, możecie odejść.
            Czyli cała nasza trójka ma od tego momentu pracować nad niewiadomo czym gdzieś na świecie? To też nie brzmiało dla mnie jak kara. Chyba, że najgorsze dopiero nadejdzie.
           
Możecie iść powtórzyła generał Dolores. Niedługo wezwą was obowiązki.
           
Tak jest! Zasalutowaliśmy i opuściliśmy gabinet dowództwa.
            Pokój, do którego jeszcze możemy kiedyś wejść, bo to nie koniec naszego bycia częścią Agencji. Nadal tu pracowaliśmy...!
            Drzwi zamknęły się za nami. Przemierzyliśmy połowę korytarza, kiedy Will w końcu się odezwał.
           
Boże, co za ulga! Aż wyrzucił w górę ręce. A już myślałem, że nas zwolnią.
            Nic na to nie odpowiedziałem, przyswajałem to, co przed chwilą usłyszeliśmy.
           
Na twoim miejscu bym się tak nie cieszyła. Kira podchodziła do sprawy równie sceptycznie co ja. Nie wiemy dokładnie, do czego nas przydzielono, nie podoba mi się również to, że będę musiała mieć was na oku.
            Spojrzałem na idącą przede mną Mars. Dlaczego to ją przydzielono do tego zadania? Była o stopień niżej ode mnie i Willa, powinna zdecydowanie robić coś innego, by starać się o awans. Nic dziwnego, że nie wyglądała na zadowoloną.
            Ale Mirby tego nie dostrzegł, pochłonięty przez tę krótką chwilę szczęścia, bo jego życie się nie zmienia. Przynajmniej jeszcze. A ja pragnąłem jak najszybciej znaleźć się u siebie i zapoznać z dokumentami, by obrać jakąś strategię działania i wciąż się liczyć.
            Bo bez czyjeś uwagi mogłem znowu się zatracić, a to nikomu nie wróżyłoby niczego dobrego. 

2 komentarze:

  1. Intrygujący tekst. Mam wrażenie że agencja wplątała ich w coś naprawdę kiepskiego. Pewnie mieli plan najpierw ich zwolnić, ale stwierdzili że jednak ich jeszcze wykorzystamy. Oby nie była to jakaś śmiertelnie niebeskeczna misja ani śmiertelnie nudna, bo wtedy to by się dopiero poczuli zdegradowani. Czekam na następną część.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. – Pojawiający się w snach krwawy bidon, który goni mnie po ulicach Wisconsin niedaleko piekarni moich rodziców. <---- <3 <3 <3 JA JUŻ O TYM WIEDZIAŁAM, ALE WCIĄŻ MNIE TO ŚMIESZY. Tak jak to uznał Granat: trzeba być Willem, żeby się tak zachowywać XD. Ueeee, krótki tekst i w sumie niewiele mogę napisać, bo to dopiero taki przedwstęp do tego, co ma się wydarzyć, ale ty wiesz, że ja kocham to uniwersum i będę cierpliwie czekać! Tym bardziej, że zapowiedziałaś mi już ostatnio dobrą akcję w kolejnym tekście c: jaram się i... czekam!

    OdpowiedzUsuń